Prezes Pogoni przyznaje, że rozmawia z potencjalnym inwestorem. Nie chce jednak mówić o kulisach negocjacji. Kibice granatowo-bordowych nie wiedzą więc, czy oraz kiedy drużyna zmieni właściciela. Tajemniczy Jarosław Mroczek chciał coś powiedzieć, ale jednocześnie musiał mocno gryźć się w język.

Szef Pogoni Szczecin spotkał się z dziennikarzami na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Relacjonowaliśmy ją na żywo w mediach społecznościowych portalu wSzczecinie.pl.

„Wiem, ale nie powiem”

Tak swoje wystąpienie w filmie „Kiler” Juliusza Machulskiego zakończył Marek Kondrat, który wcielił się w rolę dyrektora więzienia. Podobnie jest wtedy, kiedy padają publiczne pytania o przyszłość Pogoni Szczecin. Jarosław Mroczek podpiera się oczywiście warunkami negocjacji, co w przypadku kupna bądź sprzedaży wielomilionowych akcji jest zrozumiałe.

– Wiem, że to spotka się z negatywnym przyjęciem słuchających, ale takich rzeczy się nie ujawnia. Gdyby nie było tych umów z klauzulą poufności, to wtedy można o tym mówić. Jeżeli ktoś prosi o podpisanie takiej umowy, że w czasie prowadzonych rozmów nie będzie udzielanych informacji publicznie, to musimy to respektować. [...] Proszę to zrozumieć. To nie jest żadna złośliwość, to nie jest chęć ukrywania czegoś, ale tak jest. Rozmowy są bardzo trudne. One trwają często bardzo długo. To jest cała analiza stanu spółki, rozmowa o dokumentach, omówienie bilansu, omówienie rachunku wyników. Jeżeli ktoś powiedziałby, że publicznie mówi o swoich rozmowach z partnerami i to jest poważny biznes, to ja w to nie uwierzę – tłumaczy Mroczek.

To firma z zagranicznym kapitałem – to w zasadzie najbardziej konkretny opis, na jaki możemy aktualnie liczyć. W innych aspektach rozmowy o funkcjonowaniu spółki Jarosław Mroczek jest równie skryty.

Pogoń była pewna, że zdobędzie Puchar Polski

Idą za tym awans do europejskich pucharów oraz dodatkowe środki pieniężne, które zarząd Portowców zaplanował w swoim budżecie. Porażka dotknęła więc klub podwójnie – nie tylko sportowo, ale też finansowo.

– Wpisaliśmy w zakładane przychody wygraną w Pucharze Polski. Dziura? To nie tylko te pięć milionów złotych, o których się mówi. To też dzień meczowy w pucharach, to premie z UEFA. Ale scenariusz, który nie miał prawa się wydarzyć, się wydarzył – komentował Mroczek.

Tymczasem Portowcy w dramatycznych okolicznościach przegrali z Wisłą Kraków. Piłkarze „Białej Gwiazdy” grali więc w eliminacjach do Ligi Europy, a teraz do Ligi Konferencji. Portowcy natomiast szukają w kieszeniach każdej złotówki.

Na ratunek tajemniczy inwestor

Chociaż nie znamy personaliów osoby bądź firmy chętnej przejąć pakiet większościowy spółki, to prezes Jarosław Mroczek żywi nadzieję wobec potencjalnej transakcji.

– Jest parę rzeczy, które mogą się wydarzyć w związku z inwestorem. Jeśli wszystko skończy się pozytywnie, to na pewno nie będziemy na musiku, żeby któregoś piłkarza z obecnej kadry sprzedać jeszcze w tym okienku – przyznał prezes Pogoni Szczecin.

Dyrektor sportowy Dariusz Adamczuk nie ukrywał przed meczem z Widzewem Łódź, że na celowników potencjalnych kupców jest ormiański skrzydłowy Vahan Bichakchyan. Odejście piłkarza byłoby dużą, sportową stratą dla zespołu Pogoni Szczecin. Kiedy dowiemy się o wyniku rozmów?

– Nie chcę deklarować jakichś terminów, bo w tego typu rozmowach wydaje się, że już na drugi dzień będziemy mieli wszystko uzgodnione, a potem nagle wychodzą jakieś rzeczy, które trzeba sprawdzić. Pewne jest stanowisko klubu. Klub chce, żeby to się stało jak najszybciej.

Pogoń Szczecin zaraportowała w sezonie 2022/2023 27,5 miliona złotych długu. Na raport z poprzedniego sezonu będziemy musieli jednak poczekać.