To był długi, emocjonujący wieczór. Takie wrażenia zapewniły widzom tym razem przede wszystkim silne, kreatywne kobiety. Podczas koncertu hasłem „Ladies In Jazz” zobaczyliśmy kwartet Marity Alban Juarez oraz projekt Shamania z jego liderką Marilyn Mazur.
Najpierw zobaczyliśmy na scenie muzyków bardzo związanych ze Szczecinem. Grupa ta założona została przez wokalistkę Maritę, (w połowie Peruwiankę, w połowie Polkę) oraz jej brata, perkusistę Jose Manuela sześć lat temu. Oboje mieszkali niegdyś w naszym mieście i tu zaczęli muzyczną edukację. Skład kwartetu uzupełniają Dominik Wania (fortepian) oraz Andrzej Święs (bas). W muzyce, którą wykonują łączą elementy tradycji afro-peruwiańskiej, latin jazz i bossanovę. Marita Alban Juarez Quartet. nagrał album „Aguas Calientes”, z którego liderka wybrała kilka utworów do programu wieczoru, a wśród nich temat „Toro Mata” oraz własną interpretację utworu „Encontros e Despedidas” Miltona Nascimento.
Energetyczna kołysanka
Poza tym poznaliśmy też kompozycje, które ukażą się na nowym albumie kwartetu, a Marita czarowała nie tylko głosem i swą urodą, ale zyskała też sympatię publiczności dzięki komentarzom. Mówiła m.in. „to miasto żyje dzięki silnym kobietom”, im też dedykowała utwory przez zespół wykonywane, w tym pewną bardzo energetyczną kubańską kołysankę.
Bogate brzmienie
Kwartet zagrał ponad godzinny koncert, co było zaskoczeniem dla części widzów. Podczas drugiego występu opuszczali oni salę przed jego zakończeniem. Pewnie była to bolesna decyzja, bo Shamania – zespół, któremu lideruje Marilyn Mazur pokazał pełnię swoich możliwości. Ta multinstrumentalistka i kompozytorka urodziła się w Nowym Jorku, ale od 6 roku życia mieszkała w Danii. Ma polskie i afroamerykańskie pochodzenie. Gra na wielu instrumentach, ale sławę zyskała dzięki swej perkusyjnej aktywności. Shamania to jeden jej z licznych projektów. Najbogatszy chyba, bo na scenie widzimy poza Marilyn aż dziewięć kobiet, w tym także tancerkę. Instrumenty klawiszowe, saksofon, gitara basowa, perkusjonalia, trąbka sprawiają, że brzmienie jest bardzo nasycone dźwiękami, wielobarwne.
Pochód wkroczył na scenę
Cały show rozpoczął się od pochodu instrumentalistek, które przeszły przez salę grając i kołysząc się do rytmu, kierując się ku scenie. Potem misterium dyrygowane przez Marilyn weszło w kolejną fazę i przez ponad godzinę słuchaliśmy bardzo ekspresyjnych, rozimprowizowanych kompozycji etno-jazzowych. Nazwa projektu – Shamania – dobrze oddaje to, co dzieje się na występach tej formacji. To rytuał w którym muzyka odgrywa główną rolę, a Marilyn prowadzi jego uczestników na duchowe wyżyny..., budując nastrój dzięki takim utworom jak ”Heart Shaped Moon”. Warto było to przeżyć, a był to jedyny występ tej grupy w Polsce.
Komentarze
1