„Nie możemy czekać, aż sprawa się rozmyje. Ktoś podjął się wydania decyzji i musi ponieść konsekwencje” – uważa radny PiS Krzysztof Romianowski. „Nie ma najmniejszych wątpliwości, że jako radni powinniśmy skontrolować ten proces” – podkreśla radny PO Łukasz Tyszler.

Aby Komisja Rewizyjna mogła przeprowadzić kontrolę w sprawie wydania pozwolenia na budowę, potrzebna jest zgoda Rady Miasta Szczecin. Wniosek w tej sprawie ma trafić na najbliższe posiedzenie radnych, które zaplanowano 29 października. I wygląda na to, że zdobędzie poparcie większości, bowiem „za” są przewodniczący klubów Koalicji Obywatelskiej Łukasz Tyszler oraz Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Romianowski.

„Sąd pokazał nowy kierunek myślenia”

– Wszyscy zgadzamy się, że cała sytuacja z budową była, delikatnie mówiąc, niejasna. Cieszy nas wyrok pierwszej instancji i liczymy na to, że nawet jeśli dojdzie do odwołań, to wyrok zostanie utrzymany. To bezprecedensowa sytuacja. Sąd pokazał nowy kierunek myślenia – komentuje Łukasz Tyszler.

– Ta sytuacja pokazuje, że mieszkańcy mieli rację i jestem za tym, aby przeprowadzić kontrolę w magistracie. Ktoś wydał decyzję i musi ponieść konsekwencje. Nie możemy czekać aż sprawa się rozmyje, bo to jeden z ważnych deweloperów w mieście. Nie może być tak, że mamy wolną amerykankę i deweloperzy rządzą w Szczecinie. Myślę, że cała rada miasta powinna być za takim rozwiązaniem – dodaje Krzysztof Romianowski.

Kontrola miałaby potrwać do 31 maja 2025 roku.

– To ponad pół roku, które pozwoli nam przyjrzeć się sprawie. Zaczniemy pracę, gdy będzie uzasadnienie wyroku. Obecnie nie wiemy, czy deweloper się odwoła, co będzie dalej – dodaje Marek Duklanowski.

Jeśli Modehpolmo nie złoży odwołania od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, na które ma 30 dni, zielony do niedawna skrawek przy ul. Szymanowskiego będzie musiał zostać przywrócony do stanu pierwotnego. Obecnie to jeden wielki wykop.

„To przytłaczająca skala”

Wyrok w sprawie cofnięcia pozwolenia na budowę bloku mieszkalnego z garażem podziemnym zapadł 11 października br. Kancelaria Wódkiewicz&Sosnowski (reprezentująca Spółdzielnię Mieszkaniową Śródmieście) przekonuje, że decyzja Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nie powinna być zaskoczeniem. Prawnicy oraz spółdzielnia w czasie postępowania wykazali szereg nieprawidłowości.

– Argumentów prawnych naruszenia przepisów przez inwestorów jest tak dużo, że trudno byłoby je wszystkie wymienić. To przytłaczająca skala – komentuje mecenas Grażyna Wódkiewicz. – Były błędy w projektowaniu dotyczące całej budowy. Ten budynek jest za wysoki, źle zaplanowany, zakłóca przestrzeń miejską. Dziwię się urzędowi miasta, bo ten obiekt miałby wpływ na to, jak wygląda to otoczenie, w tym sam magistrat. Intensywność zabudowy, bliskość do sąsiednich budynków. Tu jest szereg naruszeń względem prawa budowlanego, a nawet bezpieczeństwa pożarowego.

„Jestem zdumiona, że zaprojektowano tak wadliwy obiekt”

Mecenas Wódkiewicz jest zaskoczona, że „tak zły projekt uzyskał pozwolenie na budowę”.

– Znając inwestora, jego doświadczenie i niektóre świetne realizacje, to jestem zdumiona, że zaprojektowano tak wadliwy obiekt. Tym bardziej, że dostarczaliśmy informacje inwestorowi, że jego budynek jest niezgodny z przepisami i będziemy to w sądzie udowadniać – wyjaśnia mecenas.

Prawnicy podważają również tłumaczenia magistratu o „związanych rękach”. Przypomnijmy, że w czerwcu br. zastępca prezydenta miasta Łukasz Kadłubowski przekonywał, że „dzisiaj nie możemy nic zrobić, nie jesteśmy już kompetentni, aby cokolwiek zmienić”.

– Urzędnicy działali pewnie w zaufaniu do inwestora. Interpretacje bywają różne. W mojej ocenie architekci powinni znać przepisy prawa budowlanego. Nie zgadzam się jednak z twierdzeniem, że sąd brał pod uwagę „zasady współżycia społecznego”, a urzędy musiały zajmować się kwestiami administracyjnymi – mówi mecenas Grażyna Wódkiewicz.