Studenci się na nim nie mieszczą. Odstaje od nowoczesnych standardów. Zacumowany u stóp Wałów Chrobrego Nawigator XXI, należący do Politechniki Morskiej w Szczecinie, lata świetności ma już za sobą. Chociaż władze uczelni nie zamierzają z niego rezygnować, to przekonują o potrzebie nowego statku naukowo-badawczego. Co ciekawe, jednostka w całości może zostać wybudowana w polskiej stoczni – mówi rektor politechniki Wojciech Ślączka.
MS Nawigator XXI powstał w 1997 roku. Rozpoczął swoją „służbę”, kiedy uczelnia nosiła miano Wyższej Szkoły Morskiej. Chrzest Nawigatora odbył się w maju tego samego roku. Matką chrzestną statku została Jolanta Kwaśniewska. Nawigator XXI wielu studentom Politechniki Morskiej umożliwia pierwszy kontakt ze służbą na morzu. Nie pozwala jednak uczniom i pracownikom naukowym wykorzystać pełni ich potencjału.
Nawigator XXI zostanie, ale będzie tym drugim
Jak tłumaczy Wojciech Ślączka, statek nadal będzie wypływać w morze, ale z mniejszą częstotliwością.
– W tych pierwszych szkoleniach praktycznych z Nawigatora wcale nie chcemy rezygnować. Ten statek do tego się bardzo dobrze nadaje. Dbając o niego, mamy go w dobrym stanie. Nie jest to statek jak w nazwie – „Nawigator XXI”. Technika poszła do przodu. Kształcenie, jakie było nawet 25 lat temu na tym statku, już nie jest adekwatne. Szczególnie w zakresie mechaników i nawigatorów okrętowych – uzasadnia Ślączka.
Kluczem będzie Polski Ośrodek Szkoleniowy Ratownictwa Morskiego
To podzielona na trzy etapy inwestycja, która zlokalizowana jest przy ulicy Dębogórskiej w Szczecinie. Ośrodek pozwoli kształcić studentów, a także służby ratownicze z całej Polski. Powstaną tam dwa nowe budynki do zajęć teoretycznych. Będzie także hala z trenażerem pożarowym. Prace już trwają. Aktualnie kończy się, rozpoczęta w 2022 roku, przebudowa nabrzeża ze slipem. Zgodnie z założeniami ma cumować przy nim statek naukowo-szkoleniowo-badawczy. Jaka to będzie jednostka? Rektor Politechniki Morskiej ma nadzieję, że nowoczesna.
– Jest potrzeba statku badawczego dla pracowników w zakresie badań naukowych. Gdybyśmy mieli taki statek, to moglibyśmy aplikować na przykład o projekty europejskie. Moglibyśmy się wpisywać w cykl badań nad zmianami klimatu. Jest szereg obszarów działalności, gdzie posiadając takie narzędzia, moglibyśmy być liderami. Teraz podpisujemy siebie jako podwykonawcy w grupach badawczych. To też jest cenne. Ja tego nie deprecjonuję. Natomiast wyniki badań są zazwyczaj afiliowane przy liderze, którym zazwyczaj jest jedna z uczelni europejskich – tłumaczy rektor szczecińskiej uczelni.
Jak dodaje, w temacie nowego statku pojawiają się pierwsze konkrety.
– Mieliśmy już spotkanie w komisji sejmowej. Tak samo rozmawialiśmy w Senacie. Wspiera nas bardzo Ministerstwo Infrastruktury. Jest szansa, że jak będziemy dobrze argumentować oraz budżet państwa na to pozwoli, to mielibyśmy ten statek zbudowany – komentuje kapitan żeglugi wielkiej.
Może kosztować nawet 400 milionów złotych
Władze uczelni planują więc jednostkę, która mogłaby prowadzić badania nawet na Atlantyku lub Pacyfiku. Jej szacunkowy koszt oscyluje między 350 a 400 milionów złotych. Dokładna kwota zależy od poziomu wyposażenia statku. Zdaniem Wojciecha Ślączki, dwie polskie stocznie są w stanie zbudować taką jednostkę. Wynika to ze wstępnych rozmów z tymi firmami. Mowa o Gdańskiej Stoczni Remontowej oraz stoczni CRIST. Obie pochodzą z Trójmiasta. Pozostaje więc najważniejsza sprawa, czyli finansowanie budowy. Żadne wiążące decyzje w tej kwestii jeszcze nie zapadły.
Komentarze
17