Dobiegł końca pierwszy dzień drugiej edycji szczecińskich Targów Motoryzacyjnych MOTOSHOW. Przybyli, zgodnie z obietnicami organizatorów, mogli liczyć na wiele atrakcji.

Targi rozpoczęły się niestety od małej wpadki. Na miejsce nie dotarł gość specjalny – mistrz świata w żużlu Tomasz Gollob, który miał otworzyć imprezę. Jednak poza tym wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. MOTOSHOW przyciągnęło tłumy spragnionych motoryzacyjnych wrażeń szczecinian. Swój udział w dobrej frekwencji na imprezie miała na pewno pogoda, gdyż słońce na bezchmurnym niebie od rana zachęcało do wyjścia z domu.

Od wejścia na halę w oczy raził błysk świeżo wypolerowanego lakieru oraz nowoczesnych diodowych lamp, kusił zapach luksusowych marek nie tylko europejskich, ale także amerykańskich, a to wszystko przy stłumionej muzyce, dobiegającej z bagażników stuningowanych aut i głośników producentów sprzętu car audio. Obiektów wystawowych nie za bardzo można było dotykać, a do niektórych nie można było nawet wsiąść, gdyż opiekunowie stoisk natychmiast pędzili ze ścierką, by na nowo pucować swoje cacka.

Na targi przyszedłem z całą rodziną; z żoną i dzieckiem. Jak każdy facet interesuję się motoryzacją i chciałem pooglądać nowe autka, a konkretnie Skodę, ale jeszcze jej nie odnalazłem. Dopiero niedawno przyjechaliśmy i nie zdążyłem zwiedzić wszystkich stoisk, ale jak dotąd podoba mi się. Ciekaw jestem jakie nowinki motoryzacyjne będę mógł tu zobaczyć – o swoich pierwszych wrażeniach opowiada pan Marcin.

(Nie)codzienne samochody

Wystawcy, zwłaszcza dealerzy szczecińskich salonów samochodowych, nie mogli narzekać na brak zainteresowania swoją ofertą. Goście mogli podziwiać m.in. najnowsze modele Audi A6, Mercedesa klasy C oraz MINI Cooper i MINI Countryman. Jednak największą uwagę fanów motoryzacji przyciągały modele niespotykane na szczecińskich ulicach, a nawet w Polsce, jak Dodge Viper, Pontiac GTO, czy mocno stuningowane wersje popularnych samochodów. Furorę, szczególnie wśród najmłodszych, zrobił Rosomak, czyli opancerzony wóz bojowy, prezentowany przez siły Wojska Polskiego stacjonujące w Szczecinie.

Targom towarzyszyły eliminacje do Wojny Północ-Południe. To już czwarta edycja tego elitarnego konkursu. Wojna Północ-Południe są to wybory najlepiej stuningowanych stylistycznie samochodów w kraju. Auta wybierane są w 11 kategoriach w zależności od marki, jest bardzo profesjonalny regulamin i jury, które się na tym naprawdę zna. Stawiamy na jakość tuningu, na styl i dobry smak. W Szczecinie jesteśmy po raz drugi, a jednak jesteśmy znani, mimo że nie jest to popularna dyscyplina, raczej niszowa – mówi organizator Wojny.

Tricki na czterech kółkach

Nie mniej atrakcji czekało na odwiedzających na terenie otwartym za halą Międzynarodowych Targów Szczecińskich. Na specjalnie w tym celu przygotowanym obszarze rozrywkę zapewniło Lubuskie Stowarzyszenie Bezpieczeństwa w Ruchu Drogowym iStal Gorzów. Popis umiejętności driftu dawał Jerzy Tecław demonstrując triki, których nie powstydziłby się sam Ken Block! Kręcił kółka wokół ustawionych na placu osób w minimalnej odległości od ich nóg, wprawiając tym samym w zachwyt publiczność.

Po nim na wybetonowanym terenie szaleli dwaj kaskaderzy, którzy pokazali akrobacje, jakie można wykonać na popularnych ostatnimi laty quadach. Okazało się, że są to pojazdy nie mniej „elastyczne” co motory crossowe. Kierowcy stawiali je na tylnych kołach, bocznych, a pokaz zakończyli odjeżdżając w pozycji siedzącej… na kierownicy. Pożegnały ich gromkie oklaski.

Miłośnicy aut terenowych mogli sprawdzić swoje pojazdy w wykopanej rynnie błotnej. Chętnych było kilkunastu, ale już przy pierwszym przejeździe samochody grzęzły i trzeba było je wyciągać.

… i na dwóch

Takiego pokazu w Szczecinie jeszcze nie było! Henryk Wleklik – kaskader motocyklowy jako jedynu w Polsce jeździ motorem…pionowo. Nie, nie chodzi tu o stawianie jednośladu na koło. Beczka Śmierci to unikatowy pokaz, w którym motor porusza się po pionowych ścianach specjalnie skonstruowanego walca o wysokości 6 metrów i szerokości 8 m.

To jest moje hobby ja to tak traktuję. Nie uważam tego za pracę zarobkową, jest to moja pasja. Mieszkańcy Szczecina po raz pierwszy będą mieli okazję zobaczyć mój pokaz, bo nigdy nie było w tym mieście Beczki Śmierci. Dziś pokażę wszystkim co potrafię. Jestem w dobrym nastroju i kondycji fizyczne, zatem gwarantuję, że kolana wszystkim zadrżą i rozgrzeję publiczność do czerwoności – zapewniał kaskader przed występem.

Tego dnia miał się odbyć również freestyle motocrossowy zespołu Dare Devil FMX, ale został przeniesiony na jutro z powodu silnego wiatru, który mógłby zagrozić uczestnikom w czasie pokazu. Ta informacja jedynie podgrzałą atmosferę. Czyżby freestylowcy szybowali wysoko, niczym Małysz? Przekonamy się już jutro.