Mural powstał z okazji 80-lecia zakończenia drugiej wojny światowej i 80-lecia polskiego Szczecina. To zarazem część większego projektu „Stołczyn 1945”, za który odpowiada Stowarzyszenie Przyjaciół Stołczyna FORUM.
„Zawsze z chęcią tutaj przyjeżdżam”
- Ten pomysł tlił się w naszych głowach od kilku lat. Chcemy w ten sposób upamiętnić akcje przesiedlania mieszkańców ze wschodu i centrum Polski, które miały miejsce po zakończeniu II wojny światowej – mówi Paulina Romanowicz.
Na ścianie budynku przy ul. Kolejowej 2 widzimy dwie kobiety i mężczyznę z dziećmi, którzy wysiadają z pociągu repatriacyjnego. W oddali dymią kominy Huty Szczecin. Jak słyszymy, obraz jest efektem połączenia trzech fotografii.
Za wykonanie odpowiada malarz Arkadiusz Andrejkow, który do Szczecina przyjechał z Podkarpacia. Od lat tworzy i mieszka w Sanoku, który jest jego rodzinnym miastem.
- Inspiracje czerpię ze starych fotografii – rodzinnych i związanych z lokalną historią. Moja twórczość bardziej skupia się na wschodnich terenach Polski. Przez tę odległość, zachodniopomorskie cały czas jest dla mnie jeszcze nieodkryte. Ale zawsze z chęcią tutaj przyjeżdżam – mówi.
Jak to się stało, że artysta z Podkarpacia tworzy w stolicy Pomorza Zachodniego?
Podczas spotkania w ramach projektu „Dziedzictwa Ocalone” (które Izba Pamięci Stołczyna jest członkiem), Paulina Romanowicz zobaczyła pracę pt. „Cichy Memoriał – podkarpacki deskal na stodołach”. To seria wielkoformatowych portretów malowanych na deskach stodół i budynków wiejskich, które przedstawiają bohaterów archiwalnych zdjęć.
- Kiedy zobaczyłam te prace, zrozumiałam, że Arek świetnie odda to, o co chodzi w naszym muralu – tłumaczy prezes Stowarzyszenia FORUM.
Na Stołczynie wyłoniło się „Niebko terror”
Nie obyło się jednak bez problemów. Pierwszym wyzwaniem okazało się przygotowanie ściany. Została tak dokładnie umyta, że światło dziennie ujrzały stare napisy. Wśród nich – „Niebko terror”, niecenzuralne wyrazy i hasła nawiązujące do dawnej przyjaźni Pogoni z Legią.
- Musieliśmy ją pomalować. W niedzielę, zamiast odpoczywać, trzech szalonych społeczników przyszło pracować. A że źle obliczyliśmy potrzebną ilość farby, to jeszcze w poniedziałek rano kończyliśmy ją malować. Było warto – śmieje się Paulina Romanowicz.
Komentarze