Do tragedii doszło około godziny 16:30. Nasi rozmówcy przechodzili obok, gdy nagle zauważyli, że od mężczyzny odbiega kobieta z dzieckiem, a inne osoby gromadzą się, ale nikt nie ma odwagi, by podejść i pomóc.
– Zauważyliśmy człowieka, który był blady, miał przestraszone oczy. Podeszliśmy do niego, zapytaliśmy, czy wszystko jest w porządku. Pan zaczął słabnąć, miał drgawki, wezwaliśmy szybko pogotowie. Zanim ono przyjechało, to stan mężczyzny zaczął się mocno pogarszać. Wokół nas gromadzili się ludzie, ale patrzyli, mało kto reagował. Poza nami jeszcze jedna dziewczyna. Rzuciłem się w stronę urzędu miasta, by zdobyć defibrylator. Jeden pan z ochrony odesłał mnie do drugiego. Z lewego skrzydła do wejścia głównego, z wejścia głównego do ul. Odrowąża. Kuriozalna sytuacja, bo jeden z panów w ogóle nie wiedział, co to jest defibrylator AED – słyszymy od świadków zdarzenia.
– Gdy przyjechała karetka, ludzie rozmawiali z nami później, że on tak siedział pewnie kilkanaście minut albo nawet godzinę. Nikt nie pomógł – opowiada z żalem nasz rozmówca. – Na Jasnych Błoniach było dzisiaj (w niedzielę – przyp. red.) pewnie kilkaset osób, może nawet tysiące. Nikt nie zareagował, ta znieczulica była straszna – dodaje.
Akcja w karetce pogotowia miała trwać ponad 40 minut. Nasi rozmówcy nie znają jej rezultatu.
O komentarz poprosiliśmy Wojewódzką Stację Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
– Zespół ratownictwa medycznego został zadysponowany do zasłabnięcia. Na miejscu wezwania znajdował się poszkodowany mężczyzna w wieku 77 lat, w stanie nagłego zatrzymania krążenia, któremu pomocy udzielali świadkowie zdarzenia. Po przybyciu zespół ratownictwa medycznego przejął czynności resuscytacyjne, niestety pacjenta nie udało się uratować – przekazała Natalia Dorochowicz, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. – Ratownicy dotarli na miejsce zadysponowania w czasie zgodnym z art. 24 Ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. W tym przypadku było to 8 minut – dodaje.
W minioną niedzielę Jasne Błonia odwiedziły tysiące mieszkańców miasta. Sprzyjały temu pogoda i krokusowe dywany w rozkwicie.
Komentarze
14Dodawanie komentarzy pod tym artykułem zostało zablokowane.