Posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Filiks rok temu przeżyła ogromną tragedię – jej syn targnął się na swoje życia. Sytuacja była pokłosiem skandalicznych publikacji mediów publicznych, które ułatwiły zidentyfikowanie młodego chłopaka jako ofiarę pedofila. Posłanka w kampanii wyborczej tylko incydentalnie zabierała głos. Teraz opublikowała serię wpisów, w których informuje, jak wygląda śledztwo w sprawie śmierci jej syna.

W lutym br. minie rok od śmierci Mikołaja Filiksa. Posłanka Magdalena Filiks w serii wpisów w mediach społecznościowych napisała o kulisach śledztwa i horrorze, jaki przeżywała i przeżywa nadal.

„Mój syn odszedł w lutym 2023 roku. Jestem w tym postępowaniu stroną poszkodowaną. Niestety na wielokrotne wnioski mojego pełnomocnika nie otrzymałam wglądu do akt tej sprawy. Choć wgląd otrzymały PiS-owskie media i aparatczycy – zastraszając mnie publicznie. Podobno mam dostać taki dostęp w styczniu, jak będzie »spokojniej«” – napisała posłanka Magdalena Filiks.

„W międzyczasie jeszcze prokuratura przesłuchuje moją córkę, zadając pytania o to, czy ona nie popełniła przypadkiem 5 lat temu czynu niezgodnego z prawem i pyta, kto ją do tego nakłaniał może” – czytamy dalej. „Polskiej Policji chciałam powiedzieć, że wysyłanie wytatuowanych osiłków po cywilu pod mój dom, którzy bez okazania dokumentów zastraszają moją matkę, mnie i moich przyjaciół, to metody białoruskie. Zrobiliście z mojego życia horror, którego nie przeżyłby nikt. Dzień za dniem. Bez żadnej przerwy masakrowaliście nas zastraszaniem systemowym i szantażem”.

Wpisy Filiks są szeroko komentowane w mediach społecznościowych, w tym w serwisie X, który zastąpił Twittera. Sprawą mają zająć się minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

Magdalena Filiks jest posłanką od 2019 roku. W ubiegłym roku uzyskała reelekcję, zdobywając ponad 40 tysięcy głosów.