Prowokuje do śmiechu
Tytułowi bohaterowie żyli naprawdę (na przełomie XIV i XV wieku). Ich najsłynniejszym dziełem były "Bardzo bogate godzinki" sporządzone na zamówienie księcia de Berry. Beniamin M. Bukowski postanowił wskrzesić te postacie w dramacie, który prapremierowo pokazuje na scenie szczeciński Teatr Piwnica przy Krypcie.
To tekst, prowokujący do śmiechu, ale też inspirujący do przemyśleń, bo nie jest to farsa, a raczej czarna komedia. Reżyser (Daniel Jacewicz) wybrał do scenariusza tylko niektóre, te najbardziej przydatne w jego wizji tej historii, fragmenty oryginału. Po za tym pracodawcą braci nie jest w spektaklu książę, a księżna de Berry (w tej roli bardzo dobra Magdalena Wrani-Stachowska).
Niechciana kreatywność
Kiedy bracia Paul, Jean, Herman (czyli Maciej Sikorski Rafał Hajdukiewicz i Adam Kuzycz-Berezowski) przyjeżdżają na jej dwór są pełni entuzjazmu i chcą szybko przystąpić do pracy nad nowym projektem. Księżna na początku aprobuje ich pomysły, ale z czasem okazuje się, że kreatywność trójki artystów niekoniecznie jej odpowiada. Jeden z nich miał wykonać bordiurę do karty z wizją świętej Hildegardy, a narysował... rycerza-nietoperza.
Przyjemność z władzy
Limbourgowie są także prekursorami grafik, które dziś nazywamy komiksami. Księżna ma natomiast swoje plany i pomysły. Chce np. z braci uczynić aktorów i ogólnie wywiera na nich presję, wiedząc, że muszą być jej posłuszni i pokazując im, że może praktycznie wszystko, nawet rozstrzygać sprawy uczuciowe („Nie ma większej przyjemności z władzy, niż możliwość sankcjonowania prawnie romantycznego uczucia pomiędzy dwojgiem młodych ludzi” mówi).
Zgodnie z konwencją tej sceny, spektakl jest szybki, dynamiczny. Aktorzy przemieszają się w korytarzu pomiędzy rzędami krzeseł, na których siedzą widzowie. Kostiumy (dzieło Sylwii Kazimierowskiej) nawiązują do średniowiecznych wzorów, a tło dźwiękowe to miniatury Damiana Borowca, stylizowane muzykę dawną, ale także nowsze brzmienia, bo pojawia się piosenka pogrzebowa do melodii śpiewanej niegdyś przez Franka Sinatrę...
Dużo współczesności
W oryginalnym tekście jest wiele
odniesień do współczesności, a realizatorzy spektaklu jeszcze
podbijają ten trend. Atrapa kaczki, która trafia na ołtarz w
ostatnich minutach „Niesamowitych braci...” to jedna z
najbardziej czytelnych aluzji do naszej rzeczywistości
politycznej... Jednak uniwersalne przesłanie jest tu najbardziej
dominujące. Ta inscenizacja to przede wszystkim bardzo dowcipna i
nieco melancholijna opowieść o upartym i
dążeniu do
niezależności, na przekór dyktatowi pieniądza i niewygodnych
zobowiązań.
Komentarze
0