Biff to już nie tylko projekt poboczny muzyków Pogodna, ale grupa, która ma już duże doświadczenie koncertowe, a także autorzy świeżo wydanej debiutanckiej płyty „Ano”. Właśnie ruszyli w trasę promocyjną tego wydawnictwa, a pierwszym miastem na niej był Szczecin. Pojawili się w miejscowym klubie „Hormon”, w którym zagrali 8 października.
Wokalistka - Ania Brahaczek ubrana była w balową suknię, nałożoną na spodnie, ale w połowie koncertu odrzuciła ja na bok, budząc protest gitarzysty, któremu … zasłoniła wzmacniacz. Biff zagrał tym razem w czteroosobowym składzie (bez klawiszowca), dzięki temu przekaz był surowszy, ale nie brakowało solowych partii instrumentalistów - Jarka Kozłowskiego (Mitch&Mitch) grającego na perkusji i Michaela Pfeiffa (Pogodno) obsługującego gitarę. Kolejne numery takie jak „Sweety”, „Kremza”, „Monday”, „Ślązak” czy „Jesienne drzewa” to dowód na to, że alternatywny rock w wydaniu Biffa ma w sobie zdecydowanie dużo melodyki, a przy tym jest to energetyczny, wyrazisty przekaz. Bezsprzecznie grupa wykształciła już własny styl, przypominający oczywiście dokonania innych zespołów, ale jednak rozpoznawalny (w dużej mierze za sprawą wokalu Anny). Zapowiadając „Kolorowy świat” podkreśliła, że jest to utwór skomponowany przez Jarka i że „kolejny Phil Collins rośnie nad Wisłą”. Poza tym choć stwierdziła ze ma „słabą nawijkę” to jednak co pewien czas pozwalała sobie na różne żarty – na przykład imitując zapowiedzi Tytusa z Acid Drinkers („Gardła nasmarowane ?” „Pasuje ?”) Ogólnie wytworzyła się wręcz familiarna atmosfera, także z uwagi na kręcących się pod sceną bardzo młodych wiekowo widzów.
W sumie 70 minutowa dawka dobrej rockowej muzyki chyba każdego z widzów wprawiła w dobry humor. Trzy utwory zagrane w dogrywce powtórzyły się, (wśród nich jeden z większych przebojów - „Pies 1”) Dziś Biff występuje w Gorzowie, kontynuując swą trasę po Polsce, a sądząc po coraz większej popularności ich utworów na pewno wrócą jeszcze nie raz do naszego miasta.
Komentarze
1