– Sytuacja finansowa spółki jest bardzo poważna. Poważnie zła – ocenia doktor Marzena Rydzewska z Katedry Ekonomii, Finansów i Rachunkowości Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. Na prośbę redakcji wSzczecinie.pl finansistka pokusiła się o porównanie i analizę sprawozdań spółki Pogoń Szczecin SA z poprzednich sezonów.

Piłkarski klub walczy z 50-milionowym zadłużeniem. Włodarze Pogoni potwierdzili to na ostatniej konferencji prasowej. W obliczu zmian właścicielskich w Dumie Pomorza postanowiliśmy przyjrzeć się temu, w jakiej kondycji jest firma, którą sprzedaje prezes Jarosław Mroczek. Opinia Rydzewskiej nie pozostawia wątpliwości.

Główną przyczyną nie jest porażka w Pucharze Polski

Finał pucharu tysiąca drużyn odbył się 2 maja 2024 roku. Jak zaznacza dr Marzena Rydzewska, Pogoń Szczecin notuje niepokojące wyniki finansowe od dawna.

– W spółce już od kilku lat występowały wyraźne przesłanki zagrożenia kontynuacji jej działalności. Analizując sprawozdania finansowe Pogoni tylko za ostatnie trzy lata, można zauważyć, że w każdym z nich łączne zobowiązania krótko- i długoterminowe spółki przewyższają wartość wszystkich posiadanych aktywów (czyli wartość posiadanego majątku), co oznacza, że nawet spieniężając cały majątek, spółka nie byłaby w stanie spłacić swojego zadłużenia – komentuje Rydzewska.

Oczywiście to w przypadku, kiedy zgodnie z zasadami rachunkowości, nie liczymy piłkarzy jako aktywa klubu. Na ten aspekt działalności sportowej regularnie narzekał prezes Jarosław Mroczek. Szef Portowców podkreślał, że gdyby dodać do aktywów wartości poszczególnych piłkarzy, to wyniki finansowe spółki byłyby dużo lepsze.

– Piłka nożna jest takim dziwnym biznesem. To, co jest najbardziej wartościową częścią tego biznesu, czyli piłkarze, nie jest aktywem klubu. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, bo to nie jest proste – tłumaczył na początku 2024 roku przed kamerami wSzczecinie.pl prezes Pogoni.

Kwoty odstępnego zawodników ulegają tak częstym i nieregularnym zmianom, że trudno wpisać je po stronie majątku firmy. Dobrym tego przykładem jest niedawny transfer Vahana Bichakchyana, który tylko ze względu na sytuację podbramkową Pogoni oraz kończący się kontrakt, kosztował Legię Warszawa zaledwie 250 tysięcy euro.

Pogoń musiała zakładać sukcesy, żeby dalej funkcjonować

Klub nie ma zdolności do bieżącego regulowania zobowiązań – zauważa Marzena Rydzewska. – Przyjmuje się, że gdy stosunek majątku obrotowego i zobowiązań krótkoterminowych osiąga wartość poniżej 1,0, to jest to symptom potencjalnych problemów z płynnością finansową. W Pogoni w ostatnim roku wskaźnik ten wynosił mniej niż 0,3, a rok wcześniej było to 0,23 – referuje nam ekspertka.

Jednym z zarzutów ze strony dziennikarzy, a także środowiska piłkarskiego wobec włodarzy klubu było to, że zakładali oni bardzo optymistyczny scenariusz na kolejne sezony. Były to między innymi awans do europejskich pucharów oraz suma kwoty transferów wychodzących na poziomie 20 milionów złotych. Pogoń Szczecin uwzględniała taki plan także w swojej prognozie finansowej. Doktor Rydzewska wytłumaczyła w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl motywy działania Portowców.

– Corocznie skumulowane straty przewyższały sumę kapitałów zapasowego i rezerwowego oraz jedną trzecią kapitału zakładowego. Zgodnie z art. 397 Kodeksu Spółek Handlowych obligowało to zarząd do niezwłocznego zwołania walnego zgromadzenia akcjonariuszy celem powzięcia uchwały dotyczącej dalszego istnienia spółki. Jej zarząd corocznie podejmował taką uchwałę o możliwości kontynuowania działalności w najbliższych dwunastu miesiącach, wskazując na plany zbilansowania możliwych do uzyskania wpływów gotówkowych z bieżącymi wydatkami na pokrycie kosztów prowadzonej działalności, co jak wiemy, nie zostało zrealizowane – mówi nasza rozmówczyni.

Oznacza to, że spółka musiała przedstawić optymistyczny plan, który przekaże jego odbiorcom jasną informację pod hasłem: „można to uratować”, żeby dalej funkcjonować.

Potrzebna jest restrukturyzacja

Prezes Jarosław Mroczek przekazał dziennikarzom, że koszty przewyższyły przychody. Może brzmi to banalnie, ale tak najprościej można wytłumaczyć finansowe tarapaty Pogoni Szczecin. Widać to najbardziej zwłaszcza w działalności podstawowej klubu. Tzw. strata na sprzedaży w sezonie 2023/2024 wyniosła 14,3 mln zł. Oznacza to kwotę, o którą koszty były wyższe od przychodów. Rok wcześniej różnica ta wyniosła 33,8 mln zł.

– Wydaje się zatem, że na czas nie podjęto koniecznych działań związanych z redukcją kosztów odpowiednio do poziomu osiąganych przychodów. Gdy spojrzymy na strukturę kosztów spółki oraz to, jak zmieniają się w czasie, to zauważa się, że największy udział w kosztach operacyjnych mają usługi obce – stanowią ok. 60% ogólnej ich sumy. W 2023/2024 wzrosły o 2,5 mln zł. Drugą w kolejności pozycją kosztów o istotnie dużej wartości są wynagrodzenia. W zależności od roku stanowią ok. 17-18% ogółu kosztów. W dużej mierze obie pozycje należy rozpatrywać przez pryzmat wynagrodzeń. W sprawozdaniu z działalności zostało wskazane, że piłkarze na ogół prowadzą swoją działalność gospodarczą, co oznacza, że część pozycji usługi obce, to właściwe są „wynagrodzenia”. Gdyby bliżej przyglądnąć się pozostałym pozycjom kosztów, to istotny wzrost w ostatnim roku zanotował koszt pod nazwą „podatki i opłaty”, którego główną częścią jest najprawdopodobniej podatek od nieruchomości – przyrost o 3,6 mln złotych – powiedziała nam naukowczyni z ZUT.

Pogoń Szczecin na zostać sprzedana najpóźniej do 15 lutego – poinformowali włodarze Dumy Pomorza. Jeżeli ten pozytywny scenariusz się sprawdzi, to z długami spółki będą musieli zmierzyć się jej nowi właściciele. W innym przypadku granatowo-bordowym potrzebny jest szczegółowy plan działania kryzysowego.