Kolejny dzień inSPIRACJI za nami. Piątek(19.03.2010) upłynął pod znakiem spotkań autorskich oraz wystaw indywidualnych. Zostały także pokazane projekty zwycięzców projektów indywidualnych. Niewątpliwie największą rzeszę fanów przyciągnęła wczorajsza noc z muzyką w stylu glamour.

Organizatorzy inSPIRACJI zadbali to by podczas tegorocznego festiwalu sztuki wizualnej nie zabrakło także muzyki. Oczywiście została ona dopasowana do tematu edycji, czyli do słowa ‘glamour’. Dobór zespołów był jak najbardziej trafny. Muzyka elektroniczna świetnie rozruszała przybyłych.

Rozgrzać publiczność miał Bartosz Szczęsny. Niestety nie do końca mu się to udało, gdyż podczas jego występu tańczyło zaledwie kilka osób. Reszta siedziała na podłodze i sączyła zimne piwo.

Po Bartoszu Szczęsnym nadszedł czas  na Kamp!. Łódzko-wrocławską formację tworzy trzech młodych mężczyzn. Na pewno energii nie można im odmówić. To ich muzyka poderwała większość ludzi do tańca. Nie ma czemu się dziwić patrząc na ludzi, którzy bawią się tym co robią ciężko nie dać porwać się zabawie. Zespół grał prawie przez godzinę. Zaprezentował dość przyzwoicie. W większości, jak powiedział wokalista zagrał nowe kawałki. Nie ma co się dziwić Kamp! jest początkującym zespołem. Usłyszeliśmy m.in: „Zen Garden”, „Cosmological”, czy „Doo doo doo”.

Skinny Patrini

Chyba najbardziej wyczekiwana gwiazda wieczoru. Zespół, który już dał poznać się szczecinianom jako dość charakterystyczny. Anna Patrini i Michał „Skinny” Skórka oczywiście i tym razem nie zawiedli. Stroje zdecydowanie dopasowane do tematu festiwalu, błyszczące, inne ale także przerysowane, z olbrzymia dozą kiczu. Duet zaprezentował się bardzo dobrze od strony muzycznej. Anna pokazała, że pomimo wielkiego szału na scenie potrafi też doskonale zaśpiewać. Usłyszeć mogliśmy największe hity „Delicious”, „YSMF”, „Japan”, „Switch off” czy śpiewane przez wszystkich „Sweat” oraz nowe piosenki, które z całą pewnością znajdą się na kolejnej płycie ekscentrycznego duetu. Pod sceną i na scenie szaleństwo i tak do samego końca. Bisy podobnie jak w przypadku Kamp! zostały wyproszone.

Następnie popis swoich umiejętności dała Żaklina. Jedna z najlepszych drag queen w Polsce. Po niej nadszedł czas na Chris da Break’a i zabawę do białego rana.

A kultura poszła w las

Festiwal miał na celu ukulturalnienie szczecinian, pokazanie im sztuki z bliska oraz danie możliwości zaznajomienia się z procesem twórczym wielu gwiazd światowego formatu. Co się okazało… Szczecinianie, oczywiście nie wszyscy, chyba nie chcą kultury w stylu glamour, albo po prostu nie wiedzą co znaczy słowo „kultura”. Niejednokrotnie usłyszeć można było chamskie odzywki, niektórzy pomylili wręcz inSPIRACJE z Octoberfestem. Pijani i nie do końca kulturalni szaleli. Ochrona oczywiście nie zwracała większej uwagi na to czy ktoś pali w pawilonie (w którym oczywiście obowiązywał zakaz palenia) czy też poszedł pod scenę z pełnym piwem nie zwracając uwagi czy oblewa nim innych. Pojedyncze przypadki nie powinny wpływać na obraz ogółu aczkolwiek te bardzo szpecą coś co miało okazać się wydarzeniem kulturalnym.

Organizacyjna klapa?

Czy klapa to zbyt dużo powiedziane? Jedni powiedzą, że tak inni, że nie. Na pewno jest wiele rzeczy, które przy takim budżecie można było zrobić lepiej. Co najważniejsze organizatorzy chyba nie liczyli na aż takie zainteresowanie festiwalem. Promowali go w całej Polsce a nawet w Niemczech… a część przybyłych mogła podziwiać sztukę jedynie przez szyby. Wielu ludzi nie wpuszczono do środka ze względu na brak miejsca. Podobno ochrona również nie była zbyt uprzejma. Niejednokrotnie wejściówki nie gwarantowały wejścia na określone wydarzenie, a wolontariusze nie byli do końca poinstruowani i nie zawsze wiedzieli co robić. Miejmy nadzieję,  że kolejne dwa dni festiwalu upłyną w nieco lepszej atmosferze i będzie można usłyszeć wiele mniej negatywnych opinii.