Kiedy dwie wiary spotkają się na jednej drodze, zawsze dojdzie do tragedii, choć zapewne obie nawołują do wybaczania i bycia dobrym i każda potępia grzech. Bo każdy ma swoje racje: „mojsze” i „twojsze”.
Sobotni spektakl (31.01 „Brat mojego brata” to już druga premiera „Nie ma” w tym roku. W sali w Akademickim Centrum Kultury frekwencja dopisała: zabrakło miejsc siedzących dla widzów i część publiczności była zmuszona stać pod ścianami.
Historia opowiada o powrocie Kolki z Afganistanu do domu, który podczas pobytu na obcej ziemi przyjął wiarę islamu, co w kręgu rodziny spotyka się z niezrozumieniem. Nieustannie dochodzi do konfliktów, kiedy Nikołaj a to nie chce (nie może) się przeżegnać, a to odmawia ucałowania ikony. Nie chce już kraść, by wyżyć i odmawia udziału w alkoholowej libacji.
W obliczu ostatnich tragedii związanych z przekonaniami religijnymi (chociażby najgłośniejszy od tygodni zamach na redakcję Charlie Hebdo), przedstawienie wydaje się kontynuacją trudnych tematów, na które musimy rozmawiać, by w przyszłości uniknąć podobnych zdarzeń. Spektakl stawia czoła niełatwym pytaniom: czy naprawdę ktoś innej wiary jest zmuszony do szanowania naszej, kiedy my lekceważymy jego?, na ile kochamy, a na ile nienawidzimy ludzi innych niż my?, co jesteśmy w stanie poświęcić w imię wiary?, czy mamy prawo wytykać palcami tych, którzy wierzą w coś innego?
Spektakl odwołujący się do tragedii antycznej (obecność chóru, z trochę jednak innym przeznaczeniem niż pierwotnie), jednocześnie czerpie z nowoczesnych inspiracji: gra wszystkiego na odwrót – pierwsza zagrana scena była fabularnie ostatnią; metoda ta często wykorzystywana jest w kryminałach czy filmowych thrillerach.
Ale żeby nie było za poważnie, by teatr nie dobił na szarą rzeczywistością, jest też postać, Geniuszka, która rozładowuje napięcia, śmieszy swoją prostotą i dziecinną ufnością i radością życia, bardzo wdzięcznie zagrana przez Grzegorza Wieteskę.
Przedstawienie z pewnością niełatwe, wymagające od widza niesamowitego skupienia i spostrzegawczości, gotowości do stanięcia oko w oko z problemami wcale nie tak odległymi od Polski jak Afganistan.
Komentarze
0