Sznur aut do Kaskady, sznur aut do Galaxy i popularny jarmark świąteczny w samym środku miasta. Taka sytuacja generuje komunikacyjny paraliż w czasie popołudniowego szczytu komunikacyjnego. „Jechałam z Prawobrzeża do Kaskady w piątek 2,5 godziny. Koszmar i ścisk” – napisała do nas czytelniczka. „Spod Pazimu do skrzyżowania na Matejki 50 minut w piątek” – to wiadomość od innej osoby. Liczne sygnały o paraliżu miasta spowodowały, że temu tematowi poświęciliśmy ostatnie wydanie programu „Studio wSzczecinie.pl”.

61,5 tysiąca aut w ciągu doby na placu Żołnierza

Grudzień jest miesiącem pełnym wyzwań dla kierowców na szczecińskich ulicach. Wzmożony ruch przez niedziele handlowe i zakupy świąteczne, a także główna bożonarodzeniowa atrakcja – jarmark świąteczny. Jest on od lat organizowany w ścisłym centrum Szczecina, ale z każdym rokiem się rozrasta i zyskuje na popularności, co wpływa z kolei na paraliż komunikacyjny w mieście.

– Co roku obserwujemy w ścisłym centrum miasta zwiększenie natężenia ruchu. Przy placu Żołnierza średnio mamy 61 500 pojazdów w ciągu doby, w rejonie centrum handlowego Kaskada jest to koło 18 000 samochodów, a wzdłuż alei Wyzwolenia to około 12 500 na jednym kierunku. Do tego dochodzą także nieprzewidziane sytuacje jak wypadki, wstrzymywanie ruchu przy zmianach pasa. Wszystko składa się na to, że przepustowość jazdy jest mniejsza niż to założono w teorii. Czasami staramy się z pomocą służb regulować ruch, ale przy tak dużej liczbie pojazdów niewiele możemy zrobić – mówi Marcin Charęza, kierownik ds. organizacji ruchu w Urzędzie Miasta Szczecin.

Problemy drogowe w czasie jarmarku dotyczą nie tylko ruchu kołowego, ale także pieszego. To dlatego, że aby skorzystać ze wszystkich oferowanych atrakcji, należy pokonać duże skrzyżowanie. Drugi problem to dość wąskie place, na których poruszanie się w tłumie jest utrudnione. 

W tym roku sytuacja eskalowała już do takiego poziomu, że coraz głośniej mówi się o interwencji i potrzebie zmiany lokalizacji świątecznej atrakcji miasta.

– Czas najwyższy przemyśleć decyzję o lokalizacji jarmarku świątecznego. Na początku, wiele lat temu był on jedynie na alei Kwiatowej. Obecnie powiększył się o kolejne trzy aleje. Ostatnio musieliśmy zamknąć plac Lotników, aby udrożnić pieszy ruch na jarmarku i skierować kierowców wyłącznie w stronę galerii Kaskada, co spowodowało kolejne korki, które sparaliżowały miasto – mówi Przemysław Słowik, radny Zielonych, Klub Koalicji Obywatelskiej.

– To powinien być ostatni rok jarmarku w tym miejscu – dodał, sugerując, że w 2026 jarmark powinien zostać zorganizowany na placu Orła Białego.

„Sukces jarmarku powinien podążyć za potrzebami mieszkańców”

Obecna lokalizacja jarmarku, biorąc pod uwagę jego popularność, może być niebezpieczna dla jego użytkowników.

– Umiejscowienie jarmarku w tej chwili jest problematyczne. Stał się popularnym miejscem dla mieszkańców i coraz więcej osób go odwiedza. To oczywiście dobre dla miasta, ale w obecnej lokalizacji się nie sprawdza. To działało, gdy jarmark był mniejszy i obejmował tylko aleję kwiatową. Jarmark utrudnia ruch samochodowy, a wzmożona aktywność mieszkańców, taki tłok może też generować sytuacje niebezpieczne – mówi Dariusz Matulewicz, prezes Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych.

– Sukces jarmarku powinien podążyć za potrzebami mieszkańców. Gdy był mniejszy, to nie wpływał tak bardzo na zator drogowy. Aktualnie powoduje wręcz paraliż. Plac Orła Białego może być dobrym miejscem na kolejne edycje, ale nie byłabym tak optymistycznie nastawiona, że będzie on gotowy już na przyszły rok – zwraca uwagę Olga Śliwowska z Inicjatywy Wspólnie dla Szczecina, radna osiedla Niebuszewo-Bolinko.

Krytykowana jest także decyzja dotycząca zamknięcia parkingu pod Trasą Zamkową. Dla wielu kierowców było to docelowe miejsce, gdzie mogli zostawić pojazd, aby przejść się niespiesznym spacerem na jarmark. Jego brak zdecydowanie wpływa na wzmożony ruch pojazdów, które krążą po okolicznych ulicach, szukając wolnego miejsca do zaparkowania.

– Decyzja o zamknięciu parkingu nie miała nic wspólnego z jarmarkiem. Chodziło o nagłą decyzję, że zjazd będzie rozbierany, a nie remontowany i w związku z tym, powstała potrzeba wyłączenia parkingu na jakiś czas z użytkowania. Te miejsca wrócą, ale niestety już po jarmarku – wyjaśnia Przemysław Słowik.

– Przyjechanie autem na jarmark jest ogromną stratą czasu. Nie dość, że sam dojazd będzie bardzo długi przez korki, to jeszcze samo znalezienie miejsca jest niemal niemożliwe. W tym przypadku komunikacja miejska jest najlepszym rozwiązaniem – radzi Marcin Charęza.

Szczeciński jarmark bożonarodzeniowy potrwa do 21 grudnia.