Żelbetowe serce Morskiego Centrum Nauki od tej pory będzie nosić nazwę „Wolszczan Planetarium”.
– To skromna uroczystość, ale o niebagatelnym znaczeniu – mówił pełniący obowiązki dyrektora MCN Paweł Bartoszewski.
– Być może w ten sposób uda mi się jeszcze bardziej zwiększyć widoczność tego miejsca i nauki. Jeśli się uda, będę wielce usatysfakcjonowany – przyznał radioastronom. – Chciałbym pogratulować miastu tego miejsca. W naszym kraju jest wiele planetariów i choć to nie jest wielkie, to od razu zrobiło na mnie wrażenie – dodał.
W czwartek profesor Aleksander Wolszczan spotkał się z młodzieżą w Teatrze Polskim w Szczecinie, gdzie opowiadał m.in. o nieodkrytych galaktykach i drugim polskim astronaucie w kosmosie. Udział Sławosza Uznańskiego-Kwaśniewskiego w misji Axiom-4 na nowo rozpalił zainteresowanie kosmosem i gwiazdami – także wśród młodzieży. Jak je utrzymać?
– Tematyka jest tak atrakcyjna, że nie trzeba do niej specjalnie zachęcać. Jest jedna rzecz, która być może nie zabrzmi poważnie, ale trudno tego nie powiedzieć. Nie zbijemy kapitału na astronomii. To jednak tak ogromna atrakcja i tyle fascynacji, że sprawy materialne bardzo często idą na drugi plan. Jeśli rzeczywiście młody człowiek zdecyduje się iść tą drogą, to musi poświęcić czas. Nie stanie się to z dnia na dzień – uważa profesor Wolszczan.
Aleksander Wolszczan urodził się w Szczecinku, ale jego rodzice przenieśli się do Szczecina, gdzie ukończył VI Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Czarnieckiego. Od dzieciństwa interesował się gwiazdami, zainspirowany opowieściami ojca o gwiezdnych konstelacjach.
W wieku 6-7 lat poznał podstawy astronomii – ze strychu rodzinnego domu obserwował galileuszowe księżyce Jowisza z użyciem samodzielnie zbudowanej lunetki. W 1991 roku odkrył pierwsze trzy planety spoza Układu Słonecznego.
Czy Kamil Grosicki zostanie w Pogoni Szczecin?
Komentarze