Sobotni wieczór, dnia 29.05.2010, w Teatrze Letnim w Parku Kasprowicza upłynął pod znakiem naprawdę dobrego humoru. Szczecińska Gala Kabaretowa dała kilkuset osobom ogrom śmiechu i zabawy.

Dokładnie o 18.36 wyszedł na scenę znany szerokiej publiczności Artur Andrus, jeden z największych propagatorów polskiego kabaretu, Już od jego trzeciego zdania widownia co chwilę wybuchała salwami śmiechu, wywołanymi niesamowitymi żartami i zabawnymi zachowaniami artystów. A było ich niemało.


Na wstępie wystąpił nasz rodzimy kabaret "Szarpanina", laureat tegorocznego przeglądu kabaretów "PAKA" w Krakowie (drugie miejsce) Panowie pokazali sztukę kabaretową na bardzo wysokim poziomie. Choć młodzi, widać, że na scenie czują się znakomicie prezentując w pełni profesjonalny poziom.


Kolejnym kabaretem był duet "Tenor", który zaprezentował niełatwą sztukę rozweselania przy muzyce. Usłyszeliśmy, między innymi, pieśń "Osolę ci ją" na podstawie powszechnie znanego włoskiego utworu "O, sole mio", jak też i piosenkę śpiewaną na dwa głosy przez jednego śpiewaka. Duże umiejętności wokalne artysty w połączeniu z niewybrednym żartem dały publiczności naprawdę wiele uciechy.


Następnymi na scenie byli artyści kabaretu "Adin", w skład którego wchodzi kilku znanych tórców kabaretu, w tym dwóch ze znanego przed kilkoma laty kabaretu "Potem".
Później występowały bardzkej znane zespoły. Zobaczyliśmy występy kabaretów "Jurki", "Limo" i "Hrabi", a Artur Andrus w swym solowym występie zaprezentował wiele żartów ze swojego zbioru "Zakład Usług Satyrycznych(w skrócie ZUS)".


No i w końcu przyszedł czas na Kabaret Moralnego Niepokoju. Tego zespołu nie trzeba raczej przedstawiać tym, którzy cokolwiek wiedzą o polskim kabarecie. Ich skecze już dawno bawiły publiczność nie tylko ze sceny, ale i telewizji. I wciąż  dowcip artystów nie wygasa, czemu wyraz dały gromkie śmiechy i brawa na widowni.


Ponieważ głównym tematem programu była kobieta, nie zabrakło niesamowitych popisów panów, skierowanych głównie do pań. Jestem przekonany, że niektórzy z panów na scenie zyskali sobie wiele fanek. (Mnie osobiście rozbroił pan z "Szarpaniny", który oznajmił, że też chce się popisać specjalnie dla pań, po czym rozpiął koszulę, wyjął z kieszeni pisak i... popisał się nim na klatce piersiowej.)


Na szczególną uwagę zasługuje wiersz, jaki Artur Andrus ułożył "wspólnie z publicznością". Poprosił, aby podsunąć mu kilka słów, choćby najdziwniejszych, a on ułoży wiersz te słowa zawierający. Z pewnością wiele osób na widowni wątpiła w możliwość ułożenia wiersza ze słowami, które padły. A były to: tchórzofretka, Szczecin, czosnek, pies, parasol, śledź, pleonazm(!) i kobieta. Wydaje się, że ułożenie krótkiego wiersza zawierającego wszystkie te słowa graniczy z cudem, a jednak pan Artur pokazał, że to możliwe, za co otrzymał ogromne brawa.


Na koniec programu męska część artystów zeszła ze sceny i rozdawała paniom na widowni kwiaty. Ponieważ dla wielu pań kwiatów nie wystarczyło, niektóre dostały po puszce paprykarzu szczecińskiego.


Natomiast cała publiczność obdarowana została ponad czterogodzinną dawką niebagatelnego dowcipu.


Pozostaje mieć nadzieję, że Szczecińska Gala Kabaretowa wpisze się na stałe w program imprez w Szczecinie, czego wszystkim życzę.