„My Fair Lady” to jeden z najbardziej znanych i kasowych musicali. W Polsce był wystawiany ponad dwadzieścia razy, począwszy od 1964 roku, a w Szczecinie można było go zobaczyć w Operze na Zamku w reżyserii Włodzimierza Wilkosza (premiera nastąpiła w 1995 roku). Teraz ten tytuł wraca na tę scenę, a realizuje go Jakub Szydłowski, który w tamtej wersji debiutował jako chórzysta.
Rozrywka, która uczyni nas trochę lepszymi
– Myślę, że wszyscy potrzebujemy rozrywki, ale nie takiej, która „zarechocze” nas na śmierć i wzbudzi jeszcze większy smutek po upływie doby, tylko uczyni nas trochę lepszymi, da nam poczucie „normalnienia” w tym oszalałym świecie, który obserwujemy dookoła. Będziemy się świetnie bawić w smacznym otoczeniu rewelacyjnej muzyki i fantastycznych artystów, których rój przetoczy się przez scenę po wielokroć – mówi Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie.
Śpiew, taniec i humor
Dramat „Pigmalion” George’a Bernarda Shawa w wersji musicalowej to opowieść rozgrywająca się w Londynie na początku ubiegłego wieku. Historia egocentrycznego profesora Henry’ego Higginsa opowiedziana została z punktu widzenia trzech kobiet: jego matki, gospodyni, pani Pearce, i uczennicy, Elizy Doolittle. Oprócz słów otrzymujemy wiele wokalnych popisów, tanecznych, musicalowych figur oraz cynicznego angielskiego humoru.
Wspaniały zespół, wybitni polscy aktorzy musicalowi
W sobotę, 13 listopada, odbędzie się długo wyczekiwana (przekładana od ponad roku z powodu pandemii) premiera tego spektaklu z librettem Alana Jay'a Lernera i muzyką Fredericka Loewe’a. Jakub Szydłowski, reżyser spektaklu, mówi, że teraz ten tekst trzeba czytać z nowej perspektywy.
– Zależności społeczne się zmieniły, już inaczej patrzymy na granice, które możemy przekraczać w kontaktach między mężczyzną a kobietą, tym bardziej, gdy jedno jest mentorem drugiej osoby. Zastanawialiśmy się, jak to dziś pokazać. Dzięki temu udało się zupełnie na nowo dostrzec relacje pomiędzy bohaterami – przyznaje Szydłowski. – Cieszymy się bardzo z zaproszenia do Szczecina i z tego, że mamy tak wspaniały zespół, wybitnych polskich aktorów musicalowych, z samej czołówki.
Postaramy się chwycić za serce
Jerzy Wołosiuk – kierownik muzyczny „My Fair Lady”, dyrektor ds. artystycznych Opery na Zamku w Szczecinie – uważa, że będzie to bardzo emocjonujący spektakl.
– Idziemy w kierunku musicalu, ale takiego ze szlachetnym kolorem, szlachetnym wybrzmieniem poprzednich lat. W tym dziele bardzo lubię ten fantastyczny dialog pomiędzy muzyką a scenami dramatycznymi, które często są żywcem wyjęte z teatru dramatycznego. I tak postaramy się to wykonać, żeby po prostu chwycić za serce.
Niezwykły Londyn w potężnej produkcji
Londyn, który zobaczymy na scenie, będzie dość niezwykły, tzn. dzisiejszy i niedzisiejszy. Zobaczymy projekcje współczesnego miasta, neony i czerwony autobus.
– Mamy tu naprawdę potężną produkcję. Przy każdej zmianie dekoracji, przy każdym ruchu sceny obrotowej zmienia nam się historia. Mamy tu też połączenie teatru musicalowego, operowego, operetkowego, ale i wchodzimy w teatr dramatyczny – stwierdza Grzegorz Policiński, scenograf.
Wierność partyturze, ale współczesna energia
Istotną rolę w tym spektaklu odgrywa balet, który jednak nie dominuje w warstwie dramaturgicznej.
– Zależało nam na tym, żeby będąc wiernym partyturze, znaleźć się we współczesnej energii odczytywania muzyki i choreografii. Żeby rytm Londynu, rytm scen tańca był współczesny, dzisiejszy, ale niekoniecznie odzwierciedlający modne ruchy – mówi Jarosław Staniek, choreograf, który pracował nad spektaklem wraz z Katarzyną Zielonką.
W spektaklu wystąpią też bardzo znani artyści musicalowi, tacy jak Janusz Kruciński (w roli Higginsa) czy Anna Gigiel, która jest związana z Teatrem Muzycznym Roma w Warszawie, oraz Anna Federowicz z Teatru Muzycznego w Poznaniu. Poza tym na scenie zobaczymy aktorów kilku szczecińskich scen teatralnych, choćby Katarzynę Bieschke-Wabich z Teatru Polskiego i Wiesława Orłowskiego z Teatru Współczesnego.
Kolejne daty inscenizacji
Projekt plakatu „My Fair Lady” stworzył wybitny, niestety już nieżyjący grafik, Ryszard Kaja. Poza dniem premiery spektakl można będzie zobaczyć jeszcze 14, 16, 19, 20 i 21 listopada.
Komentarze
1