Mimo przeciwności losu, Pogoń Szczecin do ostatniej kolejki walczyła o medale mistrzostw Polski. Niestety, po raz kolejny nie udało się „postawić kropki nad i”. Dlatego nadchodzące zmiany w składzie są zrozumiałe.
Jose Pozo piłkarzem Pogoni Szczecin
W najbliższych dniach klub ma ogłosić transfer hiszpańskiego pomocnika ze Śląska Wrocław. Jak poinformował Piotr Koźmiński z Goal.pl, Jose Pozo podpisał już kontrakt z Dumą Pomorza. Zawodnik miał stosunkowo niską klauzulę odstępnego – zaledwie 40 tysięcy euro.
Pozo to ofensywny pomocnik – typ rozgrywającego, który nadaje rytm grze i stara się obsługiwać kolegów z drużyny celnymi podaniami. W minionym sezonie w barwach Śląska Wrocław zbierał pozytywne recenzje, mimo że drużyna ostatecznie spadła z Ekstraklasy i należała do najsłabszych w lidze.
Jest jednak pewien znak zapytania – Hiszpan nie imponuje statystykami. Ani w Śląsku, ani wcześniej w Rayo Vallecano w La Liga nie notował wielu liczb. W minionym sezonie w 15 występach strzelił jednego gola i zanotował jedną asystę. Wcześniej zdobywał bramki głównie w Segunda División.
Z Pogonią Pozo związał się kontraktem obowiązującym do czerwca 2027 roku.
Transferowe ruchy także w Grecji
Jeszcze przed meczem z Jagiellonią Białystok, Alex Haditaghi udał się do Grecji, gdzie – jak ustalił portal wSzczecinie.pl – spotkał się z agentem Theocharisa Tsingarasa. To środkowy pomocnik, który niedawno zadebiutował w reprezentacji Grecji. W Atromitosie Ateny był podstawowym zawodnikiem – w sezonie 2024/2025 rozegrał 30 spotkań, zdobywając jedną bramkę i zaliczając jedną asystę.
Jeśli dojdzie do porozumienia, 24-latek nie będzie narzekał na brak rodaków – w Pogoni występują już Leonardo Koutris, Dimitrios Keramitsis i Efthymios Koulouris.
„Time to say goodbye”
Jak donosi portal pogonsportnet.pl, klub pożegna się z kilkoma zawodnikami, którym latem kończą się kontrakty. Nowych umów nie otrzymają Rafał Kurzawa, Mariusz Malec, Wojciech Lisowski, Kacper Łukasiak oraz Olaf Korczakowski.
Z tego grona tylko Rafał Kurzawa występował regularnie w pierwszym składzie. Pozostali byli zawodnikami rotacyjnymi. Kurzawa przeszedł w Pogoni sporą metamorfozę – przyszedł jako skrzydłowy po nieudanej przygodzie we Francji. Jeszcze za czasów Kosti Runjaicia grał na boku pomocy, jednak jego forma systematycznie spadała. Kontuzja z 2022 roku wykluczyła go z gry na dłuższy czas. Po powrocie nie prezentował już tych samych atutów, co wcześniej. Ostatecznie został przesunięty do środka pola – najpierw częściowo przez Runjaicia, a na dobre przez Jensa Gustafssona. W nowej roli radził sobie przyzwoicie, choć brakowało mu dynamiki i przebojowości.
Mariusz Malec ostatni raz zagrał w sierpniu 2024 roku. Lewonożny stoper, wcześniej podstawowy partner Benedikta Zecha w obronie, zmagał się z kontuzjami i nie zdołał wrócić do gry w tym sezonie. Potrzebuje nowego otoczenia, by się odbudować.
Kacper Łukasiak w barwach Pogoni wystąpił 30 razy, strzelił dwa gole i zanotował cztery asysty. Przebłyski jego talentu widoczne były szczególnie na początku sezonu 2024/2025. Wrócił wtedy z wypożyczenia do Górnika Łęczna. Status młodzieżowca, który traci wraz z końcem sezonu, był jego atutem. Mimo to wiosną jego rola była marginalna – tylko trzy razy zagrał od pierwszej do ostatniej minuty.
Czy Robert Kolendowicz powinien martwić się o swoją posadę?
To pytanie coraz częściej zadają sobie kibice Dumy Pomorza. Z jednej strony, szkoleniowiec opanował kryzys w szatni i odbudował relacje z fanami. Drużyna pod jego wodzą zaczęła grać bardziej atrakcyjny futbol. Mimo zmian właścicielskich, napięć i niewypłacanych pensji, Pogoń do końca liczyła się w walce o podium Ekstraklasy i Puchar Polski.
Ostatecznie żadnego z celów nie udało się zrealizować. W Pucharze Polski Portowcy przegrali z Legią Warszawa, a kwestia brązowego medalu rozstrzygnęła się w ostatniej kolejce w Białymstoku – tam Kamil Grosicki i spółka nie zdołali pokonać Jagiellonii.
– Trener Robert Kolendowicz powinien kontynuować swoją pracę – nie pozostawia wątpliwości Daniel Trzepacz z portalu pogonsportnet.pl.
– Zasłużył sobie na to pracą w trudnych warunkach. Osiągnął wynik, jaki inni notowali w bardziej sprzyjających okolicznościach. Pogoń Szczecin sporo jemu zawdzięcza. Jestem przeciwny zwalnianiu trenera – komentuje.
Kolendowicz przejął zespół po Jensie Gustafssonie i od razu musiał stawić czoła protestom kibiców, którzy przez pierwsze minuty meczów nie prowadzili zorganizowanego dopingu. Domagali się w ten sposób od Jarosława Mroczka większej transparentności i reform w związku z sytuacją finansową klubu. Trener spotkał się z fanami i poprosił o „czystą kartę” – to był jeden z wielu problemów, które udało się zażegnać.
Pogoń zalegała piłkarzom wypłaty i premie. Gdy pojawił się nowy właściciel – Nilo Effori – obiecywał przelewy, które jednak nie nadchodziły. Doszło do sytuacji, w której organizacja meczu z Cracovią była zagrożona – Szczecińska Energetyka Cieplna groziła odłączeniem ciepłej wody i ogrzewania, a firma ochroniarska zapowiedziała zawieszenie usług.
– Z zespołu mogło odejść wówczas nawet 10 piłkarzy – powiedział na antenie telewizji Polsat Sport trener Robert Kolendowicz.
Pomoc nadeszła wraz z Alexem Haditaghim. Kanadyjski inwestor spłacił zobowiązania wobec piłkarzy i między innymi Szczecińskiej Energetyki Cieplnej – jak ustaliliśmy, chodziło o około 5 milionów złotych. Jego impulsywny styl zarządzania sprawił jednak, że o Pogoni głośno było także poza boiskiem.
Co dalej z Pogonią Szczecin?
Najbliższe miesiące pokażą, w jakim kierunku podąży klub. Letnie okienko transferowe da odpowiedź, jakie są realne zamiary nowych właścicieli. Odbudowa silnej drużyny będzie trudnym zadaniem. Jednak po roku pełnym burz i niepewności, w Szczecinie liczą na to, że wreszcie pojawi się słońce.
Komentarze