O 22:00 w break’owe dźwięki wprowadził nas organizator wczorajszej imprezy – March. Z minuty na minutę do szczecińskiego klubu przybywało coraz więcej gości. Co chwilę ktoś podchodził do baru, część osób nie odrywała oczu od March’a, a loże powolutku zaczęły się zapełniać. Jednak większość, korzystając z ciepłej nocy, siedziała na dworze przy stoliku popijając trunki wyskokowe. Dzięki dobremu nagłośnieniu można było także na ławkach przed klubem posłuchać, co też March wyczynia za konsoletą, bo break’owe dźwięki oraz progressive house otaczały Alter Ego. Do jego zadania należało rozgrzać gromadzącą się dopiero publiczność i myślę, że mu się to udało. Jego gra trwała prawie 2 godziny, a około północy zmienił go Teq, u którego boku pojawił się MC Marv. Chłopaki stworzyli naprawdę dobry duet! Wokół sceny zgromadziło się jeszcze więcej zaciekawionych, a parkiet zaczął powoli się zapełniać. Nie wiem czy zaczęło się tak dziać z powodu stopniowo obniżającej się temperatury na dworze, czy może liquid funk z głosem Marv’a tak przyciągnął publikę. Coraz więcej osób skakało, tracąc siły i robiąc sobie chwilowe przerwy na oddech. Znajdujący się na parkiecie szaleli niemal doprowadzając do zawału serca, ale nie przestawali…tańczyli dalej! Ja także spokojnie nie wytrzymałam na krzesełku i połamane dźwięki poprowadziły mnie na parkiet. Wokół mojej osoby było tyle bawiących się osób, że musiałam uważać, aby nikogo nie nadepnąć oraz nie uderzyć, co jednak nie przeszkodziło mi w dobrej zabawie. Spojrzałam na loże i krzesełka - nie zauważyłam ani jednej osoby, która nie ruszałaby nogą czy głową w rytm bitu. Niesamowite! Chyba każdy wczorajszej nocy w Alter Ego, nie znalazł się tam przypadkowo, bo wszyscy wyglądali jak jedna wielka ekipa znająca się od wielu lat. Około godz. 1.30, kiedy Teq i Marv kończyli swój występ, usłyszeli jeszcze od publiki wielkie gorące brawa. Biłam je razem ze wszystkimi! Kolejnym stojącym za konsoletą był Gretzky, witający nas motywem z The Prodigy, na który publiczność zareagowała radosnym okrzykiem. Po kilku minutach mogliśmy usłyszeć połamane dźwięki tym razem z motywem „Out of Space” z repertuaru The Prodigy. I znów pisk i bieg na parkiet! Spora część ludzi, która nie miała już sił na taniec, obserwowała dynamiczne ruchy Gretzky’ego, który szalał za konsoletą. Podejrzewam, że nie zmęczyła go droga do Szczecina aż z Krakowa...przynajmniej nie dał tego po sobie poznać. Ostatni za konsoletą pojawił się Martha Holz, przy którego secie z mocną dawką funk’u, bawiło się całe Alter Ego. Nie widziałam wokół mnie zmęczenia, ponieważ ludzie nawet ledwo dysząc skakali na parkiecie. Zauważyłam także, że wczorajszej nocy ciężko było w spokoju napić się piwa, ponieważ przy takich dźwiękach trudno się nie ruszać, więc browar wylewał się tu i ówdzie.
W piątek, wczorajszej nocy wyprali mi mózg. Cieszę się, że wybrałam się na BRAINWASH, ponieważ zabawa była przednia! Zdziwiłam się bardzo (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), iż na wielkim praniu była tak duża frekwencja, przecież tyle się teraz dzieje - sesja, ciepła noc idealna na plenerowe imprezy, koncert w pobliżu, wiele zachęcających ofert innych klubów… Udało mi się porozmawiać z Marvem, który powiedział, że niedawno był na jednym z koncertów w Alter, a swoją wypowiedź podsumował: „Cieszę się, że Alter Ego promuje tego typu artystów, czyli niszową w Polsce alternatywę”. Zgadzam się z jego zdaniem i dziękuje klubowi.
Komentarze
0