Podejrzani zatrzymani w związku z pobiciem motorniczego byli obcokrajowcami, jeden z nich już wcześniej miał popełnić przestępstwo na terenie Szczecina. To nie jedyny taki przypadek, mówią nieoficjalnie policjanci. Statystyki udowadniają ich obawy: liczba przestępstw popełnianych przez obcokrajowców w stolicy Pomorza Zachodniego z roku na rok rośnie.

- Liczba popełnianych przestępstw przez obcokrajowców w Szczecinie jest duża, ale nie to martwi nas najbardziej. Zauważamy, że przybysze ze Wschodu nie zamierzają się dostosować do reguł naszego kraju. Oczywiście nie można generalizować, ale coraz częściej widzimy, że obcokrajowcy za nic mają nasze prawo – mówi nam anonimowo jeden ze szczecińskich policjantów.

Zapytaliśmy w biurze prasowym Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie, jak wyglądają statystyki jeśli chodzi o liczbę popełnianych przestępstw przez osoby legitymujące się paszportem innego kraju.

- W 2017 roku cudzoziemcy stanowili 1,46% w stosunku do ilości sprawców ogółem, w 2018 roku była to liczba 2,13 %, natomiast do listopada 2019 roku wynosi 3,54 % - informuje sierż. sztab. Ewelina Gryszpan.

Gwoli przypomnienia, w 2018 roku w Zachodniopomorskiem policjanci wszczęli ogółem 36 830 postępowań przygotowawczych w związku z popełnionymi przestępstwami.

Trzy razy na podwójnym gazie i ten atak na motorniczego

Głośnym echem odbiła się sprawa czterech mężczyzn, którzy zaatakowali motorniczego prowadzącego tramwaj linii nr 6. Został on brutalnie pobity po tym, jak zwrócił uwagę czterem agresywnie i głośno zachowującym się mężczyznom, którzy pili alkohol. Wiadomo już, że napastnicy to obcokrajowcy ze Wschodu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jeden z nich już wcześniej został zatrzymany w związku z popełnionym przestępstwem na terenie Szczecina.

Policjanci opowiadają sobie natomiast inną historię, chodzi o obywatela Ukrainy, którego na przestrzeni zaledwie kilkunastu dni trzykrotnie zatrzymywano, kiedy prowadził samochód na podwójnym gazie. Za pierwszym razem policja odebrała mu prawo jazdy, sąd nie zdążył zająć się tą sprawą, gdy po raz kolejny obywatel Ukrainy znów siadł za kółko. Ponownie pijany.

- W krótkim czasie trzykrotnie go zatrzymywaliśmy, za każdym razem inny patrol i w innej części miasta, ale zawsze był po spożyciu – relacjonuje policjant.

Zapytaliśmy o sprawę oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji. Nie potwierdził, ale też nie zaprzeczył, jakoby dochodziło do tych zdarzeń z udziałem Ukraińca.

Tymczasem funkcjonariusze z niepokojem spoglądają w przyszłość, obawiają się, że problem pijanych kierowców legitymujących się wschodnim paszportem będzie narastał. I jak mówią, problem zostanie dostrzeżony jak zwykle po fakcie, kiedy dojdzie do dużej tragedii. - A później będzie się na szybko tworzyło nowe regulacje prawne, które jak to bywa w takich sytuacjach, będą posiadały mnóstwo niedociągnięć – komentują anonimowo policjanci.

Obecnie każdy obcokrajowiec, który popełni na terenie Polski przestępstwo, musi się liczyć z deportacją.

- Zgodnie z ustawą o cudzoziemcach, wobec cudzoziemca wydaje się decyzję o zobowiązaniu go do powrotu m.in. między innymi wówczas, gdy dane cudzoziemca wpisane są do wykazu cudzoziemców, których pobyt na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest niepożądany – tłumaczy adwokat, dr Zbigniew Barwina. - Wpis taki następuje np. w przypadku, gdy cudzoziemiec został skazany prawomocnym wyrokiem polskiego sądu za przestępstwo umyślne lub przestępstwo skarbowe na karę grzywny lub karę pozbawienia wolności oraz za każde inne przestępstwo na karę pozbawienia wolności powyżej jednego roku. Decyzja o zobowiązaniu cudzoziemca do powrotu może być również uzasadniona względami obronności lub bezpieczeństwa państwa, czy też ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego. W takim wypadku prawomocne skazanie cudzoziemca nie jest konieczne dodaje.

Od stycznia do września polską granicę przekroczyło ponad 20 milionów cudzoziemców. Straż graniczna zanotowała ponad 67 tysięcy przypadków, w których odmówiono wjazdu do naszego kraju. Około 20 tysięcy obcokrajowców oficjalnie pracuje w Szczecinie (według statystyk ZUS), nieoficjalne szacunki mówią jednak, że kolejnych kilka tysięcy obcokrajowców może pracować w naszym mieście „na czarno”.