Dwa słynne szczecińskie bary mleczne od jakiegoś czasu są nieczynne. Bar Zacisze nie działa od kilku miesięcy, a jakiś czas temu „do odwołania” zamknięty został bar Małe-Białe na Drzetowie-Grabowie. Oba lokale to prawdziwa kulinarna historia Szczecina i jedne z najbardziej rozpoznawalnych punktów na gastronomicznej mapie Szczecina. Choć mieszkańcy miasta doskonale je znają, to oba punkty swoją działalność kończą po cichu. – To bardzo zły czas dla gastronomii. Najpierw pandemia COVID-19, która przyniosła wielomiesięczne lockdowny, a teraz inflacja, która sprawia, że oszczędzamy, rezygnując np. z obiadów „na mieście” – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej. W Szczecinie działa coraz mniej punktów oferujących obiady domowe. Tradycyjnych barów mlecznych też zostało bardzo mało.


Kultowe bary mleczne znikają z mapy Szczecina

Jak mówią mieszkańcy Niebuszewa, Bar Zacisze nie funkcjonuje już od kilku miesięcy.

– Jeszcze w pandemii coś próbowali, a potem się zamknął z dnia na dzień i koniec – mówi kobieta mieszkająca obok lokalu. – Ten dojazd tutaj ich zabił. Ulica zaryglowana ze wszystkich stron – dodaje.

Rzeczywiście, bar znalazł się w samym środku wielkiego remontu ulic i torowiska na Niebuszewie. By się do niego dostać, trzeba pokonać labirynt krat, siatek i obejść. Dla osoby starszej to wyzwanie trudne do podołania.

Nie wiadomo też, kiedy zamknięty został bar Małe-Białe, działający od kilkunastu lat przy ul. Emilii Plater. Było to jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc osiedla Drzetowo-Grabowo. Bar jest zamknięty „do odwołania”. Czy oba lokale powrócą? Trudno powiedzieć. Telefony kontaktowe nie odpowiadają.

Czy bary mleczne mają szansę na przetrwanie w trudnym czasie drastycznie rosnącej inflacji? Współwłaściciel baru Turysta nie ma wątpliwości, że nie jest łatwo. Jak mówi Mariusz Siwak w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl, rosnące ceny sprawiają, że restauratorzy nie mają wyjścia i są zmuszeni do podnoszenia również swoich cen. W barach mlecznych jest to odczuwalne jeszcze mocniej niż w innych restauracjach.

– Inflacja pomału wszystkich wykańcza. Współpracujemy z hurtownikami, walczymy o dobre ceny, ale nie da się utrzymać cen w miejscu. Mamy dużo klientów i możemy pozwolić sobie na niższe ceny, ale wzrosty i tak są – mówi restaurator.

Turysta zostaje jednym z ostatnich barów mlecznych w Szczecinie. – Szkoda, że z mapy Szczecina znikają kultowe miejsca – dodaje Siwak.

ZOBACZ TEŻ: Legendarna restauracja po 27 latach znika z mapy Szczecina

Izba alarmuje rzecznika MŚP o sytuacji gastronomii. Prezes Mojsiuk: „Boimy się, że niebawem restauracje będą świecić pustkami”

Jak mówi Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecnie, sytuacja gastronomii jest bardzo poważna. Galopujące ceny są dostrzegalne dla klientów, a to może wiązać się z ich odpływem w trudnym czasie inflacji.

– Restauratorzy nie mają wyjścia i podnoszą ceny, to wzrosty o kilkanaście procent, ale i tak mniej niż wzrost cen np. produktów spożywczych, warzyw czy mięsa. Restauratorzy bardzo ciężko przeszli pandemię COVID-19, a obecna sytuacja dla wielu firm jest kontynuacją tego kryzysowego czasu. Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie zamierza poinformować Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców o sytuacji związanej z obciążeniem przedsiębiorców VAT-em oraz koniecznością zwracania środków z PFR. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Izby. – Jeżeli nie zareagujemy na czas, to restauracje będą bankrutować jedna za drugą. W Szczecinie w ostatnim czasie zamknęło się kilka lokali. Zniknęły także dwa legendarne bary mleczne. Klienci chcą odwiedzać lokale, ale po prostu ich nie stać na to, by pozwolić sobie na obiad z całą rodziną. Boimy się, że niebawem restauracje będą świecić pustkami – dodaje Hanna Mojsiuk.