Czy można wydać znakomity przewodnik po mieście bez zdjęć, dokładnych opisów i szczegółowych map? Można, jeśli jest się Ciocią FiKą.
Gdy mój syn był nieco młodszy jego serce zdobyła seria „… na ulicy Czereśniowej”. Godzinami oglądaliśmy gęsto zarysowane sceny, za każdym razem wyszukując coraz to ciekawsze elementy. I chociaż na fali popularności ulica Czereśniowa była nam bardzo bliska, o wiele milej byłoby spacerować po znanych nam zakątkach miasta. Dzięki Fice możemy się wybrać w taką samą podróż Trasą Mewy.
Ta niepozorna, kilkustronicowa książka to zaproszenie w niekończącą się przygodę, nie tylko dla dzieci. Na kilku stronach poznamy najciekawsze i zarazem najważniejsze miejsca Szczecina. Nie brakuje także osób, które są z naszym miastem mocno związane. Poza miejscami, ludźmi jest także przestrzeń dla (ważnej przecież w mieście) przyrody (rozpoznacie wszystkie drzewa i ptaki?), a także wstępu do historii naszego miasta. I wszystko dzięki obrazkom, które wyszły spod rysika Aleksandry Szwajdy.
Ciocia FiKa, czyli Małgorzata Narożna tą publikacją zaprasza do opowieści o mieście, nie tylko dzieci. To książka, przy której warto usiąść z najmłodszymi i wspólnie „zwiedzać”. Za każdym razem, gdy do recenzji otrzymuję książkę przeznaczoną dla dzieci, sadzam obok synka i sprawdzam jak wygląda jego odbiór. Nie ma przecież lepszych, prawdziwszych krytyków dziecięcej literatury niż właśnie dzieci.
„Fikamy po Szczecinie” jest strzałem w dziesiątkę. Bo wspólne przeglądanie pobudziło wyobraźnię i spowodowało lawinę pytań. „A co to jest?” , „a kim jest ten Pan?”, „czy to na pewno Szczecin? Nie znam tego miejsca”, „a możemy tam pójść?” Pewnie, że możemy, ba! Musimy. Wszystko dzięki przewodnikowi bez map, który w miasto wciąga bez granic.
W opisie czytamy, że jest to pierwszy tom z serii „FiKamy po Szczecinie”. Nie mogę doczekać się kolejnego, to świetne wydanie, które powinno pojawić się na półce każdego małego mieszkańca Szczecina. I turysty, zresztą też.
Komentarze
1