Szczeciński żołnierz trafił do szpitala po uderzeniu łokciem w oko. Do zdarzenia doszło podczas ataku grupy migrantów pochodzących najprawdopodobniej z Afganistanu. W ich stronę oddano strzały z broni gładkolufowej. Głos w sprawie zabrał już Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

O incydencie na granicy polsko-białoruskiej media informowały w weekend. Dzisiaj 12. Szczecińska Dywizja Zmechanizowana szczegółowo opisała przebieg zdarzenia, które miało miejsce w czwartek, 10 lipca, w godzinach wieczornych.

Dziewięcioosobowa grupa migrantów z Afganistanu, wykorzystując trudne warunki terenowe, zaatakowała żołnierzy Zgrupowania Zadaniowego Podlasie rzucając w nich kamieniami. Przed nielegalnym przekroczeniem granicy nie przeszkodziły im nawet strzały z broni gładkolufowej.

 - Jeden z nich zaatakował żołnierza, który broniąc się doznał urazu oka. Poszkodowany został przetransportowany do szpitala, a Straż Graniczna zatrzymała agresywnego migranta celem przeprowadzenia dalszych czynności – informuje Major Błażej Łukaszewski z 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej.

Żandarmeria Wojskowa przyjęła od pokrzywdzonego żołnierza zawiadomienie o napaści. Dywizja nie udziela bardziej szczegółowych informacji. Głos w sprawie zabrał dzisiaj Władysław Kosiniak-Kamysz, Minister Obrony Narodowej.

„Żołnierze strzegący wschodniej granicy robią wszystko, codziennie narażając życie i zdrowie, by chronić Polskę przed nielegalnymi migrantami. Tak też było 10 lipca niedaleko Michałowa. Pod gradem kamieni i agresji obrońcy granic zrobili wszystko, by zatrzymać najeźdźców. Zrobili to skutecznie. Żołnierze, dziękujemy za Waszą służbę” – napisał Kosiniak-Kamysz.

Incydent na granicy polsko-białoruskiej znajduje się pod lupą prokuratury w Białymstoku. Analizowane ma być między innymi to, czy żołnierze mieli prawo użyć przeciwko migrantom broni.