Jak już szczecinianie postanowią wybrać się na koncert, to nie ma artysty, który by tego nie docenił! To, jak potrafimy się bawić, jak żywo reagować na muzykę, pokazaliśmy wczoraj zespołowi Tides From Nebula w Domu Kultury Słowianin. Warszawiacy promują swój trzeci studyjny album „Eternal Movement”, który zachwyca zarówno na krążku, jak i live.

 

Spektakl muzyczno-świetlny

W grudniu ubiegłego roku miałam przyjemność przeprowadzać z muzykami wywiad, a później nagrywać ich koncert. Nie spodziewałam się, że okażą się tak sympatycznymi ludźmi, a samo wystąpienie uznam za wisienkę koncertową roku 2012. Cóż mogę rzec więcej? Od czasu ogłoszenia jesiennej trasy 2013 odliczałam dni do ich przybycia. Publiczność rozgrzewały dwie formacje: niemiecka Frames i krakowska Disperse. Widać było jednak, że przybyli tego dnia ludzie oczekiwali spektaklu muzyczno-świetlnego od warszawskiego zespołu.

 

Postrockowy minimalizm

Muzycy swoim zwyczajem wchodzą na scenę i bez zbędnych ceregieli rozpoczynają grę. Wrzucają tym samym słuchacza „na głęboką wodę” swojej postrockowej muzyki. Utrzymywanie odpowiedniego kontaktu z publicznością znacząco wpływa na odbiór całego widowiska. W przypadku TFN rolę „wodzireja” odgrywa Maciej Karbowski, gitarzysta kapeli. Nie mówi on wiele, by nie wyprowadzać zgromadzonych z atmosfery koncertowej. Ten minimalizm idealnie wpasowuje się w ten gatunek muzyczny. Świadomość sceniczna całego zespołu jest niezwykle inspirująca, młodsze kapele mogą brać z niego przykład. Nie da się tego opisać, to trzeba zobaczyć!

 

Zdetronizowaliśmy Lublin

TFN to marka koncertowa, a zdecydowanym hitem jest Shall We. Szczecinianie bardzo żywo zareagowali na charakterystyczny wstęp do tego utworu.

- Do tej pory naszym ulubionym miastem do grania był Lubin. Już nie jest! - powiedział gitarzysta, Maciej Karbowski. Poza tym można było usłyszeć jeszcze: White Gardens, These Days Glory Days, Emptiness Of Yours And Mine, Purr, Only With Presence. Na „show” gwiazd wieczoru składa się nie tylko wspominania wyżej świadomość sceniczna, ale świetna praca zespołowego akustyka i oświetleniowca. Ogrom ich wysiłków został dostrzeżony i doceniony przez publiczność.

 

 

Nie obyło się bez bisów, podczas których Karbowski wybiegł z gitarą do publiczności, gdzie pozostał i radośnie grał i tańczył. Drugi gitarzysta (na co dzień zespół Thaw), zastępujący tego wieczoru Adama Waleszyńskiego na chwilę przed zakończeniem całego występu przekazał swą gitarę jednemu z fanów. Bardzo miły gest.

 

Życzyłabym sobie, by panowie szybciej powrócili do Grodu Gryfa. Rok to zdecydowanie za długo. Mam również nadzieje, że gdy Tides From Nebula ponownie odwiedzi nasze miasto, fani dobrego postrockowego grania silnie będą szturmować lokal, w którym odbędzie się koncert.