W ostatnim czasie opinia publiczna poznała dwa badania dotyczące spożycia alkoholu. „Alkoholowa mapa Polski” pokazuje, ile rocznie wydajemy na napoje wysokoprocentowe w przeliczeniu na jednego mieszkańca regionu, a „Alkoholowa drogowa mapa Polski” prezentuje liczbę pijanych kierowców w przeliczeniu na 10 tysięcy mieszkańców. W obu przypadkach Pomorze Zachodnie nie wypada najlepiej, a jeżeli chodzi o wydatki na alkohol to jesteśmy niechlubnym liderem, minimalnie wyprzedzając województwo warmińsko-mazurskie.

W Zachodniopomorskiem wydajemy na alkohol najwięcej pieniędzy w skali kraju. To wina turystów?

Statystyki drogowe pokazują, że najwięcej pijanych kierowców w przeliczeniu na 10 tysięcy mieszkańców występuje w województwie kujawsko-pomorskim (ponad 35). Następne są Dolny Śląsk oraz Podkarpacie. Nasz region plasuje się mniej więcej w połowie stawki z wynikiem 29,5 pijanych kierowców w przeliczeniu na 10 tysięcy mieszkańców.

W ciemniejszych barwach rysują się dane dotyczące kwot wydawanych na alkohol w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Ze statystyk wynika, że na Pomorzu Zachodnim rocznie na trunki przeznaczamy 1215 złotych. Dla porównania na Warmii i Mazurach to kwota ok. 1210 złotych, a na Pomorzu 1196 złotych. Eksperci zauważają, że najwięcej na alkohol wydaje się w miejscowościach turystycznych. 

Co o kondycji społeczeństwa mówią te dane?

– Jesteśmy miastem przygranicznym, co wpływa na statystyki, podobnie jak turystyka. Z drugiej jednak strony, takich regionów jest więcej, a to jednak my jesteśmy liderem. Musimy więc skupiać się na profilaktyce wieloaspektowej w szkołach i domach. Edukacja może sprawić, że tematy związane z alkoholem będą odpowiednio interpretowane przez młodych ludzi. Przerażające jest to, że wiele osób nie ma świadomości konsekwencji spożywania alkoholu. Dla wielu piwo wieczorem jest czymś normalnym, a takie oswajanie alkoholu to prosta droga do uzależnienia – mówi Adriana Brzeźniak-Misiuro, dyrektor Szczecińskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień, przewodnicząca Gminnej Komisji ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Okazuje się, że w majówkę wcale nie są bite „rekordy frekwencji” dotyczące liczby osób kierowanych do izby wytrzeźwień.

– Doświadczenia lat ubiegłych pokazują, że nie ma czegoś takiego jak „sezon na izbę wytrzeźwień”. To nie są ani święta, ani majówki – dodaje Brzeźniak-Misiuro.

„Jeżeli mamy długi weekend, to pijemy więcej, bo więcej jest dni wolnego”

Statystycznie nawet 50% budżetu przeznaczonego na wypoczynek majówkowy wydamy na alkohol. To przerażające statystyki, które potwierdzają obawy lekarzy i ekspertów Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie. Majówka coraz częściej zamienia się w alkomajówkę.

– Mam poważne obawy dotyczące używek w majówkę. Wiele osób sięga po alkohol, bo tylko korzystanie z używek kojarzy im się z relaksem, odpoczynkiem i możliwością zrzucenia z siebie ciężaru po ciężkim czasie w pracy. Spożywanie alkoholu, narkotyków czy psychostymulatorów nie sprzyja naszemu zdrowiu, wręcz przeciwnie – mówi Teresa Zalewska, psychiatra. – Obserwuję, że wzrasta liczba osób spożywających alkohol w weekendy. Uważają one, że to nie jest problem, ponieważ piją tylko w piątki czy soboty, ale oni wyczekują na ten dzień, co oznacza już pewne przyzwyczajenie się do alkoholizowania. Jeżeli mamy długi weekend, to pijemy więcej, bo więcej jest dni wolnego – dodaje.

W opinii ekspertów zabroniona powinna być również promocja alkoholu. Mowa zwłaszcza o akcjach typu: „kup 12 piw i odbierz 12 w prezencie” lub „im więcej piw kupisz, tym niższa będzie ich cena”. Jest to zachęcanie do spożywania większej ilości alkoholu.

– To niesamowicie szkodliwa praktyka marketingowa. Nie możemy wymagać od społeczeństwa abstynencji w majówkę, ale nie możemy pozwalać także na praktyki, które będą przyczyniać się do tego, że społeczeństwo będzie spożywać więcej alkoholu. Dziwi mnie opieszałość działań rządu w tej sprawie. Niestety internet stał się najbardziej powszechnym medium, w którym promocja alkoholu występuje i przepisy w tym zakresie nie nadążają za potrzebami – mówi lek. Aleksander Matysiak, sekretarz Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.

Jak dodaje, w Polsce kultura spożywania alkoholu wciąż nie jest na satysfakcjonującym poziomie. – Wielu tragedii w majówkę udałoby się uniknąć, gdyby spożycie alkoholu wyglądało inaczej – zaznacza Aleksander Matysiak.