Gdzie produkowano polski motocykl o konstrukcji przewyższającej pojazdy takich światowych marek jak BMW czy Honda? W Szczecinie! Motor Junak nie miał prawa powstać w komunistycznej Polsce. A jednak powstał i był dumą miasta znad Odry. Niestety, nie sprostał mu ówczesny… ustrój polityczny. Mało kogo stać było w zgrzebnym, komunistycznym świecie na takie cudeńko.
Pierwszy, szczeciński automobil
Zanim jednak powstał Junak, ponad pięćdziesiąt lat wcześniej, w 1899 roku, na Pogodnie w siedzibie niemieckiej firmy Stoewer powstaje pierwszy automobil. Jak zauważa Paweł Bartnik, znany radny ale i autor pracy magisterskiej poświęconej Polmo, bardziej przypominał wóz konny niż samochód, przynajmniej taki, jaki kojarzy się współczesnemu człowiekowi. Tak właśnie rozpoczął się motoryzacyjny Szczecin. Co ciekawe zakończył się w tym samym miejscu prawie sto lat później. Przeżył dwie wojny światowe, dwa państwa i dwa totalitaryzmy, a powaliła go na łopatki dopiero demokracja i kapitalizm.
Motocykl na gąsienicach
Koleje losu zakładów Stoewera bywały różne. Jak to zdarza się z firmami motoryzacyjnymi, sprzyjały jej wojny, kiedy sypało zamówieniami wojskowymi. To właśnie podczas II wojny światowej powstał pierwszy motocykl w tych zakładach, tyle że… na gąsienicach – jak czołgi. Brakowało maszyn i ludzi Choć Pogodno nie zostało zbombardowane podczas wojny, to odbudowa fabryki przy al. Wojska Polskiego nie okazała się sprawą prostą.
Brakowało maszyn i ludzi
Te pierwsze najpierw wywieźli Niemcy, a potem w drugą stronę na Wschód – Rosjanie – opowiada Paweł Bartnik. Polacy zastali tylko puste hale. Mimo to, już 1 czerwca 1946 roku, uruchomiono zakład. Była to pierwsza polska fabryka w Szczecinie – dodaje radny. W jaki sposób tego dokonano? Uruchomiono ją jako filię warszawskiego Ursusa. Do Szczecina przysłano 31 ludzi gotowych do pracy. Maszyny zwieziono z całego województwa np. z Chojny czy Gryfina. Zaczęto produkować części do ciągników nie tylko polskich, ale też… amerykańskich, które przysłano do Polski w ramach pomocy UNRRA.
Fotele dentystyczne i łyżki do butów
Zakład radził sobie dobrze, ale na początku 1950 roku zadecydowano o zmianie profilu jego działalności. Odtąd fabryka miała produkować łóżka, fotele dentystyczne, ginekologiczne, a nawet łyżki do butów. Dla inżynierów, którzy dotąd zajmowali się projektowaniem skomplikowanych mechanizmów, to była degradacja, dlatego zdecydowali się odejść z zakładu. W fabryce pozostało zaledwie kilku techników. Taki stan rzeczy po licznych zmianach dyrektorów tego zakładu zastał Stanisław Fortuński. To właśnie jemu udaje się ponownie przyciągnąć do tej fabryki wykwalifikowaną, pełną werwy kadrę inżynierów i konstruktorów.
Junak trafia do Szczecina
Stanisław Fortuński był i jest uważany za wielką legendę Polmo. Zbigniew Konieczek, kierownik sekcji prób w Szczecińskiej Fabryce Motocykli, przypomina słynną maksymę dyrektora: kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu. I wydaje się, że to właśnie motto przyświecało pracownikom późniejszego Polmo w ich codziennej pracy. Był pomysł, a brakowało materiału? Tym gorzej dla… materiału.
Junak chlubą Szczecina
Na początku lat pięćdziesiątych powstaje unikalna na tamte czasy konstrukcja motocyklu. Projektanci pod kierunkiem inż. Jana Ignatowicza wzorują się na przedwojennym Sokole. Tak powstał właśnie Junak. A na miejsce jego produkcji wybrano w 1956 roku Szczecin. Przez następne dziewięć lat był chlubą Szczecina. Właściwie to pozostał nim do dziś.
Rekord prędkości na Junaku
Produkcji kultowego motocyklu musiały towarzyszyć anegdoty, którymi jak z rękawa, sypie Zbigniew Konieczek. Wspomina Franciszka Stachewicza i jego rekord szybkości, który pobił właśnie na Junaku. W 1959 roku przekroczył na nim zawrotną na ówczesne czasy prędkość 150 km/h. Co ciekawe, pięćdziesiąt lat później, w 2009 roku, Stachewicz razem z Wojciechem Kuleszą próbowali pobić ten rekord, również na Junaku. Tym razem się nie udało. Motocykl nawet nie otarł się o 140 km/h. Brakowało osłon – przekonuje Konieczek i przypomina "Polską Kronikę Filmową", gdzie Junak z takimi właśnie owiewkami prezentuje się bardzo futurystycznie.
Marzenie Węgra i Mongoła
Lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte w Szczecinie to szczyt fascynacji motocyklami. W naszym mieście odbywają się eliminacje motocrossowych mistrzostw Europy aż szesnaście razy. Niemałe zasługi w tym względzie miał były prezydent Szczecina Jan Stopyra oraz Józef Serdyński. Junaki idą również na eksport. Głównym odbiorcą są Węgry, a następnie… Mongolia. Motory trafiają nawet do Stanów Zjednoczonych. Wszędzie są cenione, również w Polsce, problemem jest ich cena. Inne motocykle dostępne w naszym kraju są o wiele tańsze. Poza tym Polakom coraz częściej marzy się samochód, a nie jednoślad.
Smyk i Gryfia
Szczecińska Fabryka Motocykli próbuje sprostać oczekiwaniom społeczeństwa i… decydentów. Chce znaleźć zastosowanie dla silników znanych z Junaków. Jeden z nich trafia do prototypu mikrosamochodu Smyk, do którego wsiadało się przez… maskę, a raczej przód pojazdu. Konstruktorzy pracowali również nad czymś pośrednim pomiędzy samochodem a motocyklem. W wyniku ich prac powstała Gryfia – trójkołowiec (dwa koła z przodu i jeden z tyłu) dla trzech osób. Pojazd nie spełnił oczekiwań. Był podatny na przewracanie się na zakrętach i nie wzbudził entuzjazmu wśród władz. Nie wyszedł poza fazę testów. Smyk i Gryfia okazały się ślepymi uliczkami polskiej motoryzacji.
Od Szczecińskiej Fabryki Motocykli do Polmo
łote lata Szczecińskiej Fabryki Motocykli kończą się w połowie lat sześćdziesiątych, kiedy zdecydowano o zakończeniu produkcji motocykli, mimo, że zespół projektantów przygotował następcę Junaka – Iskrę. Można ją dziś obejrzeć w Muzeum Techniki i Komunikacji Miejskiej. Pojazd nigdy nie wszedł do fazy produkcyjnej. Zakończenie wytwarzania motocykli nie oznaczało jeszcze końca zakładu. Na Pogodnie wyspecjalizowano się w produkcji wałów napędowych i mechanizmów kierowniczych dla krajowych producentów samochodów. Wtedy też powstaje Polmo, które istnieje jeszcze przez kolejne ćwierćwiecze. Ostatecznie upada w latach dziewięćdziesiątych, razem z całą polską branżą motoryzacyjną. Dla wielu pracujących w niej szczecinian była całym życiem, co dało się zauważyć podczas spotkania wspominkowego, które odbyło się w niedzielę, 22 listopada w Starej Rzeźni. Liczni starsi ludzie, zgromadzeni w sali Iluzjon, nie kryli wzruszenia słuchając wykładu Zbigniewa Konieczka czy oglądając filmy poświęcone Polmo.
Komentarze
4