„Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego to jedno z najsłynniejszych dzieł literackich. Psychologiczna problematyka powieści zainspirowała wielu interpretatorów i adaptatorów do tworzenia na kanwie tej wydanej w 1866 książki licznych filmów i sztuk teatralnych. Tatiana Malinowska-Tyszkiewicz wyreżyserowała w Teatrze Krypta spektakl „To ja ...”, który również ten temat podejmuje.
Na scenie widzimy Martę Łągiewkę (z Pleciugi) oraz dwóch aktorów Teatru Polskiego - Marka Żerańskiego (jako Raskolnikowa) i Jacka Piotrowskiego (śledczy Porfiry Piotrowicz). Inscenizacja ta oczywiście nie zawiera w sobie wszystkich wątków narracyjnych, które są zarysowane w powieści. Ukazany z ostał tu natomiast centralny problem, którym zajął się Dostojewski czyli kwestia winy i kary oraz sumienia, które nie pozwala na uniknięcie sprawiedliwości. Zamordowanie „tej wszy”, lichwiarki, które miało być tylko środkiem uświęconym przez cel w konsekwencji doprowadza studenta Radiona niemalże do choroby umysłowej. Presja jaką wywiera na niego świadomość popełnienia czynu niemożliwego do usprawiedliwienia oraz finezyjne działania śledczego Porfirego sprawiają, że ten początkowo pewny siebie, zdecydowany człowiek zostaje przyparty do muru sumienia. Radion prowadzi z nim dialog na temat pewnego artykułu, w którym wyłożył swoją teorię na temat podziału ludzkości, na tych bardziej uprzywilejowanych, którzy mogą dokonać czegoś dla świata (którym można wybaczyć wiele) oraz na tych, którzy są jego budulcem, masą, która wypełnia zadania jej powierzone. Zgodnie z tą koncepcją jednostki z tej pierwszej grupy mogą eliminować wszelkie przeszkody, które spotkają na swej drodze. Kimś takim chce być Radion, ale w wyniku gorączkowej pracy swego umysłu, uświadamia sobie, że to tylko ułuda, że jego czyn nie ma filozoficznego uzasadnienia. Kiedy podchodzi do niego Dziewczyna mówiąc „ty płaczesz” on wie, że poniósł klęskę ...
To ja ...” to ascetyczna formalnie sztuka, w której monologi Raskolnikowa stanowią najważniejszy element.. Jego walka z samym sobą (stany euforii, uspokojenia i rozpaczy) sugestywnie odegrana została przez Żareańskiego.. Także Jacek Piotrowski, powściągliwy i cierpliwy, ale skuteczny demaskator poczynań młodego człowieka, bez wątpienia przyczynił się do tego, że widz (znając przecież tę historię bardzo dobrze) z uwagą podąża za każdym jego gestem i słowem.
W programie teatru w grudniu nie ma tego przedstawienia, ale jak sądzę powróci ono na afisz w przyszłym roku.
Komentarze
2