„Jakbym określiła te znaki? Są organiczne. Bardzo chciałam, aby oddawały klimat vintage. I udało się” – opowiada Jagoda Trębacz, studentka grafiki projektowej na Akademii Sztuki w Szczecinie. „Ta praca powstała jako odpowiedź na autentyczną potrzebą” – podkreśla Sabina Wacławczyk z Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie.

Choć najlepsze czasy dla rodziny Stoewerów miały miejsce na przełomie XIX i XX, to zainteresowanie ich wpływem na szczeciński przemysł trwa po dziś dzień i zatacza coraz szersze kręgi. Bernhard Stoewer wraz z synami Emilem i Bernhardem (juniorem) znani byli z produkcji maszyn do szycia, maszyn do pisania, rowerów i przede wszystkim – samochodów osobowych. Byli także specjalistami od kreatywnej reklamy, a wieść o ich produkcji niosła się po całej Europie.

„Żaden z fontów nie oddawał tego, co mam na myśli”

Zimowa premiera filmu „Imperium Stoewerów. Od pralki do limuzyny” w reżyserii Heleny Kwiatkowskiej tylko potwierdziła fakt zainteresowania przedsiębiorczą rodziną – na seanse nie raz brakowało miejsc.

Natomiast w najbliższy poniedziałek (7 bm.) Jagoda Trębacz będzie bronić dyplom licencjacki, w ramach którego stworzyła krój pisma inspirowany liternictwem z maszyn produkowanych przez Stoewerów. Jak słyszymy, projekt powstał z myślą o Muzeum Techniki i Komunikacji. To pomysł Sabiny Wacławczyk, która od dwóch lat przybliża mieszkańcom historie słynnej rodziny.

- Zdałam sobie sprawę, że opowiadając o przeróżnych formach graficznych stosowanych przez artystów w reklamach Stoewera potrzebuję, by prezentacje na ten temat jeszcze bardziej podkreślały od strony wizualnej to, co stworzyli. Niestety, ale do tej pory żaden z fontów nie oddawał tego, co mam na myśli. Pomysł stworzenia dedykowanego fontu spodobał się pracownikom Akademii Sztuki w Szczecinie, którzy wyznaczyli zdolną osobę do podjęcia się tego trudnego tematu – opowiada animatorka kultury.

Inspiracje od liternictwa w maszynach po plakaty

Praca dyplomowa Jagody Trębacz powstawała pod okiem prof. dr hab. Ireneusza Kuriaty z Pracowni Projektowania Znaku i Form Identyfikacyjnych. Studentka zaprojektowała około 130 znaków.

- Na drodze pojawiło się całkiem sporo przeszkód. Okazało się, że projektowanie kroju pisma jest bardziej problematyczne niż logo czy plakatu, którymi zajmuję się dużo częściej – śmieje się Jagoda. - Czasem trzeba było się bardziej pogłowić. Wrócić do kartki i długopisu, czasem do szkiców, a czasem znów do inspiracji czy muzeum, aby spojrzeć na eksponaty na nowo – opowiada.

Z czego czerpała inspirację? Na początku z liternictwa w maszynach do pisania, rowerach, samochodach.

- Trudno określić jedną inspirację, bowiem to był cały dorobek fabryki Stoewerów. Po pewnym czasie zaczęłam szukać w tym, co wokół ich firmy. W tabliczkach z nazwą marki, plakatach, pocztówkach – wymienia. - Bardzo się cieszę, że muzeum ma tak dużo tych materiałów. Pod tym kątem praca była o wiele prostsza.

„Mam nadzieję, że przyjdzie jak najwięcej osób”

- Nie sądziłam, że Jagoda podejdzie do tego zadania tak ambitnie. Umawiałyśmy się tylko na duże litery, a za chwilę będziemy mieć pełen zbiór. Jestem zachwycona. Ten font jest naprawdę bardzo dobry. Widać, że też inspirację krojem z maszyny do pisania Stoewer Record – zaznacza Sabina Wacławczyk. – Będę z niego korzystać za każdym razem, gdy będę opowiadać o Stoewerach. Na wykładach, wystawach, prezentacjach.

Obrona pracy licencjackiej Jagody rozpocznie się 7 lipca o godz. 14:30 w Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie. Każdy, kto chciałby zobaczyć font inspirowany Stoewerem, może przyjść. Co więcej, będzie on dostępny dla każdego w ramach wolnej licencji.

- Kilkukrotnie byłam na publicznych obronach moich starszych koleżanek z grafiki artystycznej. Ich dyplomy są przeważnie dużym wydarzeniem, na które przychodzi cała rodzina, dużo znajomych i przyjaciół. Bardzo zależało mi na tym, aby taki sam klimat wprowadzić na mojej obronie. Mam nadzieję, że przyjdzie jak najwięcej osób – zaprasza.

Po obronie pracy dyplomowej Jagoda chce kontynuować naukę na Akademii Sztuki.

- Dla mnie najważniejszy jest rozwój. Nie chcę po pierwszym stopniu studiów wracać do domu albo iść do pracy w branży. Oczywiście, mogłabym rozwijać się w kierunku kariery zawodowej, ale nie miałabym już kontaktu ze środowiskiem akademickim i wykładowcami ani dostępu do warsztatu grafiki artystycznej. A to jest coś, z czym lubię mieć kontakt – tłumaczy.

„Dzięki tej współpracy studenci nie projektują do szuflady”

Współpraca Muzeum Techniki i Komunikacji z Akademią Sztuki trwa już 13 lat. Wszystko zaczęło się od przekrojowej wystawy 6 pracowni.

- Przez te lata powstało wiele owoców tej współpracy. Stoi za tym doktor Andrzej Wojciech Feliński, nasz kierownik Działu Edukacji i Komunikacji Społecznej. W tym roku oddał część swojej chwały mnie i koledze Przemysławowi Kuryło – śmieje się Sabina Wacławczyk.

W ramach współpracy studenci mieli okazję projektować wydawnictwa edukacyjne i informacyjne oraz gry. Oprócz tego Akademia Sztuki regularnie organizuje wystawy w Muzeum Techniki i Komunikacji.

- Dzięki tej współpracy studenci nie projektują do szuflady. To projekty, które są potrzebne i idą w świat – podkreśla Sabina Wacławczyk.