Przy dźwiękach utworu Carla Loewego i z udziałem rekonstruktorów odtwarzających role dawnych gospodarzy, przed Willą Grünebergów przy al Batalionów Chłopskich uroczyście odsłonięto tablicę informacyjną. – To początek upamiętnienia dziedzictwa tej zasłużonej rodziny, dzięki temu możemy ruszyć dalej – podkreślał Jan Kułakowski, uczeń Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Feliksa Nowowiejskiego w Szczecinie, organizator wydarzenia.

Mowa o tablicy informacyjnej podobnej do dziesiątek innych znajdujących się przy szczecińskich zabytkach. Przy Willi Grünebergów, należącej niegdyś do słynnej rodziny organmistrzów, takiej jednak brakowało.

- Ponad rok temu, na przystanku „Jaśminowa ZUS”, podszedł do mnie Janek, znając mnie z widzenia gdzieś z mediów, i mówi: pani Edyto, tutaj powinna stanąć tablica – wspominała Edyta Łongiewska-Wijas z Muzeum Narodowego, radna miejska poprzedniej kadencji. - Tylko my dwoje wiemy, jak dużo przez ten rok przeszliśmy, ile drzwi trzeba było pokonać, z iloma osobami rozmawiać, by tak się stało. Zaczęło się od komisji kultury, gdzie jako radni jednomyślnie poparliśmy 15-letniego Janka, który z niesamowitą fascynacją opowiadał o tym, co tutaj było, a także czym jest dzisiaj dziedzictwo Grünebergów.

Przed willą spacerowali jej dawni gospodarze

Inicjatorom wydarzenia zależało, żeby odsłonięcie zwykłej tablicy informacyjnej miało niezwykłą oprawę. Stąd obecność rekonstruktorów z Retro Vibes, którzy w strojach z epoki wcielili się w role członków rodziny Grünebergów – m.in. Barnima (założyciela fabryki organów w Zdrojach) i Felixa (mieszkańca willi), a także kompozytora Carla Loewego. Bartłomiej Machała z Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych wykonał na trąbce jeden z utworów Loewego.

- Frekwencja bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Tym, że zabrakło krzeseł pokazaliśmy, iż dziedzictwo Grünebergów nie jest martwe. I nawet mimo tego, że willa od 10 lat stoi pusta, to ludzie pamiętają, kto w niej mieszkał – mówił Jan Kułakowski, który założył Instytut im. Barnima Grüneberga.

Przypomnijmy, że zabytkowa willa została przesunięta przed rozpoczęciem budowy Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju. Wcześniej wysiedlono z niej mieszkańców (Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że naruszono Europejską Konwencję Praw Człowieka), którzy wciąż dochodzą swoich praw przed sądami. 

„Zaplanowana jest realizacja kolejnych pomysłów”

Budynek nadal nie jest zagospodarowany i wydaje się, że miasto nie ma na niego żadnego pomysłu. Z pomocą i swoimi propozycjami chcą przyjść młodzi pasjonaci muzyki organowej.

- Wszystko idzie w dobrym kierunku, myślę, że tablica będzie taką iskrą. Nie możemy na razie zdradzać szczegółów, ale zaplanowana jest realizacja kolejnych pomysłów. Będziemy się spotykać, żeby w szerszym gronie rozmawiać o tym, co można zrobić z tym miejscem – podkreślał Jan Kułakowski.

- Ze swojej strony deklaruję współpracę i już umawiam się na kolejne spotkania robocze z przedstawicielami muzyków, muzykologów i organistów szczecińskich. Myślę, że jest to miejsce z piękną przeszłością, ale też piękną przyszłością - mówił Michał Dębowski, miejski konserwator zabytków. - Nie mamy już pięknego ogrodu, który otaczał willę, nie mamy fabryki, która była sercem przedsiębiorstwa Grünebergów. Ale mamy ich willę. I mamy ludzi, którym zależy, żeby ta wartość nie przepadła.

W uroczystym odsłonięciu miał wziąć udział również Marcin Biskupski, zastępca prezydenta ds. kultury, ale w ostatniej chwili musiał zmienić plany ze względu na służbowy wyjazd do Wrocławia.