Za nami kolejna odsłona cyklu koncertów Made In Szczecin Born To Be Wild. Ci, którzy byli, usłyszeli dość zróżnicowane i ciekawe klimaty muzyczne, poczynając od wielu palet rocka progresywnego, przez hard rock, na klasycznych gitarowych brzmieniach kończąc.
Bardzo ciekawymi aranżacjami od początku urzekał Gravitone. Formacja zagrała kawałki ze swojego dema, wydanego w 2010 roku, ale nie zamierzała na tym kończyć. Pojawiło się dużo więcej kompozycji, które robiły wrażenie ze względu na wysoki stopień uporządkowania i samo wykonanie. Poza własnymi utworami (niemal wszystkie zagrane były w języku angielskim, chociaż był wyjątek), zespół zaprezentował także piosenkę „Losing My Religion” z repertuaru od niedawna nieistniejącego R.E.M. Wspomnieć należy o bezpretensjonalnym i czystym wokalu Michała Szydłowskiego. Zespół wytworzył dla swojej muzyki przestrzeń, w której każdy muzyk wiedział co ma robić, to się ceni.
Mogłoby się wydawać, że zespoły rockowe czasem różnią się od siebie nieuchwytnymi i nieznacznymi szczegółami. Pomiędzy kapelami występującymi ostatniej soboty w Muzeum Techniki i Komunikacji widać było ogromne różnice w postrzeganiu i robieniu muzyki. TALM podszedł do tematu inaczej, można powiedzieć „prościej”. Repertuar obejmował w równym stopniu materiał własny, jak i covery. Wśród nich pojawiły się całkiem żywiołowo wykonane: „Jak Malowany Ptak” Dżemu, „Never Tear Us Apart” grupy INXS, klasyki „Oni zaraz przyjdą tu”, „Smoke On The Water”, a na koniec „Born To Be Wild”. Odniosłem jednak wrażenie, że panowie z TALMu muszą nad nimi jeszcze trochę popracować... Brakło dopracowania i wyszło parę błędów rytmicznych.
Już za miesiąc kolejny Made In Szczecin w Muzeum Techniki i Komunikacji. Wielkimi krokami zbliża się także druga odsłona płyty Born in Szczecin. Wkrótce dowiemy się kto zagra, bądźcie z nami.
Przegląd Made In Szczecin realizowany jest przy współpracy z Urzędem Miasta Szczecin oraz Muzeum Techniki i Komunikacji.
Komentarze
0