To pytanie powraca każdego roku przy okazji znamiennej daty 26 kwietnia. Także i tym razem. 26 kwietnia 1945 r. Armia Czerwona wkroczyła do opuszczonego przez Niemców Szczecina. Dziś mijają 62 lata od tego historycznego momentu. Niezależnie od diagnozy jaką postawimy- wyzwolenie czy zdobycie- chwila ta rozpoczęła proces powrotu Szczecina w granice państwa polskiego.
Walki o Szczecin trwały praktycznie od marca. Wówczas to Armia Czerwona krwawo okupiła przejęcie Dąbia, Gryfina. Gdy Prawobrzeże było już w rękach radzieckich, Niemcy zaczęli się wycofywać także z centrum miasta. O godzinie 10- 30 rano w czwartek 26 kwietnia oddziały Armii Czerwonej przekroczyły Odrę i weszły do lewobrzeżnej części Szczecina od strony Gumieniec. Szczecina, w 65- 90 procentach zniszczonego przez dywanowe naloty alianckie. Przewodnikiem po topografii miasta była... mapka wyrwana z niemieckiej encyklopedii. Do nielicznych walk doszło przy Politechnice w rejonie obecnych ulic Piastów i Krzywoustego. Generalnie jednak centrum Szczecina padło bez większych starć. Po zajęciu miasta ukrywały się w nim jeszcze niemieckie oddziały oddelegowane do sabotażu- na łasztowni na Ostrowie Grabowskim. Oddziały te miały za zadanie zniszczyć port. Wykruszały się one jednak z czasem.

Miasto opustoszało. Pozostała w nim jednak garstka tutejszych Polaków, którzy mieszkając tu w czasach hitlerowskich, z obawy przed Gestapo, podawali się za Niemców.

Generalnie jednak Szczecin - jak wiadomo - do 26 kwietnia 1945 r. był miastem zdecydowanie niemieckim. Stąd poddawanie w wątpliwość terminu „wyzwolenie”, ukutego przez propagandę komunistyczną. Jednak nie można odmówić takiemu nazewnictwu pewnych podstaw. W końcu teren Pomorza Zachodniego jest w swych korzeniach obszarem słowiańskim, z gruntu bardziej polskim niż niemieckim. Stąd można 16 kwietnia określić „dniem przywrócenia Szczecina polskiej macierzy”. Ziściły się dawno deklamowane słowa poety: „a orły białe, lotem błyskawicy, opadną na dawnej Chrobrego granicy”.