– Dużo zmieniło wyburzanie niektórych kamienic i przesiedlanie ludzi – mówiła w „Przewodniku wSzczecinie.pl” prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Stołczyna FORUM Paulina Romanowicz. Archeolog pasjonująca się Stołczynem podkreślała, że przez lata ludność północnych osiedli Szczecina mocno się wymieszała, co ma swoje dobre i złe strony. W swojej społecznej pracy Romanowicz stara się zmienić nastawienie ludzi do Stołczyna.

Skąd więc biorą się negatywne skojarzenia z osiedlem? Zdaniem naszej rozmówczyni nie są one bezpodstawne.

– Taka była historia. Umówmy się, że te lata 90. i transformacja ustrojowa spowodowały, że było tutaj szaro, buro i ponuro. Było dużo osób, które nie za bardzo wiedziały, co ze sobą zrobić po utracie pracy – przyznaje naukowiec.

„Witamy w krainie, gdzie obcy ginie”

Końcówka XX i początek XXI wieku były bardzo ważnym czasem zmian na północnych osiedlach Szczecina. Zakłady pracy, które dobrze radziły sobie jeszcze parędziesiąt lat temu, zaczęły notować coraz gorsze wyniki. To oznaczało ograniczenie produkcji oraz redukcję etatów – wspomina Romanowicz.

– Jedni pracownicy byli zwalniani, a inni zatrudniani. Sytuacja była bardzo niepewna. W tych niestabilnych rodzinach wychowywały się „młode wilki”, młodzi gniewni, którzy też swoje na miejscu robili. Ci ludzie wyjechali wraz z otwarciem granic z kraju i trochę się uspokoili. Natomiast pokolenie tych najbardziej szalejących, teraz już starszych ludzi albo uspokoiło się ze względu na wiek, albo ich z nami nie ma – twierdzi blogerka.

Stołczyn i Skolwin słynęły z prężnie działających zakładów pracy. Tutaj warto wymienić chociażby Hutę Szczecin oraz Fabrykę Papieru „Szczecin-Skolwin”, które nie przetrwały prywatyzacji. Pierwsza przestała funkcjonować w 2008 roku. Z drugiej ostatni pracownik wyszedł rok wcześniej. Reaktywacji papierni podjęła się w 2016 roku firma APIS. Teren nie pozostał więc całkowicie opuszczony.

Potrzebna jest praca u podstaw

Zdaniem prezes Stowarzyszenia FORUM okoliczni mieszkańcy muszą szukać tożsamości, bo tylko wtedy będą traktować osiedle jako swoją małą ojczyznę. Wspomniane wcześniej przesiedlenia wymieszały społeczność Stołczyna.

– Ci nowi, którzy się wprowadzili do nowych budynków, nie do końca czują to miejsce. Nie do końca chcą się zintegrować. Integracji służy jednak działalność stowarzyszeń lokalnych, szczególnie Stowarzyszenia „Stołczyn po sąsiedzku” Wiesławy Rycerz. Ona ma taką działalność aktywizującą mieszkańców. My skupiliśmy się na dziedzictwie kulturowym, głównie na izbie pamięci osiedla – tłumaczy Paulina Romanowicz.

W izbie pamięci można znaleźć dowody zawiłej historii północy Szczecina. Wśród nich natrafiliśmy między innymi na pamiętnik z lat 1910–1912 należący do Elisabeth Jahnke, wówczas uczennicy, mieszkanki przedwojennego Stołczyna, a raczej Stolzenhagen. W pamiętniku znajdują się wpisy 57 osób, w tym lokalnej nauczycielki Marie Roeder, którą w izbie pamięci można zobaczyć na fotografii. Pamiętnik zawiera także kolorowy rysunek przedstawiający wąską rzekę, drewniany mostek oraz domostwo w oddali. Motyw udało się przenieść na jedną ze ścian siedziby Stowarzyszenia FORUM.

– Autorką tej ściennej adaptacji jest Sabina Gadał, artystka malująca na ścianach i na odzieży. Zdecydowała się poświęcić swój czas i energię, żeby upięknić naszą izbę – opowiada z dumą Romanowicz.

Miejsce, mimo że potrzebuje dodatkowej przestrzeni, zawiera wiele stołczyńskich skarbów. Są to na przykład broszury komunistyczne owinięte w gazetę z 1933 roku. Były ukryte pod podłogą w budynku przy ul. Kościelnej 43.

– Jesteśmy w dawnej przestrzeni robotniczej, więc należy pamiętać o tym, że pewnie większość mieszkańców była zwolennikami komunistycznej władzy. Pewnie ktoś liczył na to, że te broszury mu się przydadzą. To nie było do końca bezpodstawne, dlatego że w 1945 roku, kiedy pojawili się tutaj Rosjanie, powstał komunistyczny zarząd gminy – mówi pasjonatka osiedla.

Więcej na temat osiedla Stołczyn dowiecie się z materiału wideo, który przygotowaliśmy we współpracy z Grupą Cichy-Zasada.