Ten muzyk to jeden z najbardziej cenionych perkusistów na świecie. W lipcu tego roku skończył 70 lat, ale bynajmniej nie wybiera się na emeryturę... Stewart Copeland pokazał wczoraj w Filharmonii w Szczecinie, że jest w znakomitej dyspozycji, a wykonał program złożony w większości z kompozycji The Police, we własnej aranżacji.   

Utytułowana dyrygentka

Copelandowi towarzyszyły trzy wokalistki, gitarzysta Gianni Rojatti oraz Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie pod batutą Eimear Noone. Ta irlandzka dyrygentka to jedna z najbardziej znanych kompozytorek w dziedzinie gier wideo (stworzyła muzykę do takich tytułów jak „World of Warcraft” i „Warlords of Draenor”). Jest także pierwszą kobietą w historii, która prowadziła orkiestrę podczas uroczystej gali rozdania Oscarów (2020 r.). Zostały wtedy wykonane fragmenty soundtracków do „Jokera” oraz „1917”.

Filmowy początek

Wczorajszy wieczór zaczął się właśnie od muzyki filmowej, a konkretnie od głównego tematu z produkcji „Demolition Man”, skomponowanego przez Stinga. Było to więc zaskoczenie dla tych widzów, którzy spodziewali się wyłącznie utworów The Police. Później jednak usłyszeliśmy już takie utwory, które były zdecydowanie oczekiwane: „King of pain”, „Roxanne”, „Murder by numbers” (z apetyczną partią saksofonu) czy „Spirits in material world”. Copeland grał na swoim zestawie perkusyjnym, usytuowanym na froncie sceny, po prawej stronie, ale opuszczał dość często to miejsce, bo niewątpliwie jest artystą bardzo aktywnym i spontanicznym.

Kilka wymian i dużo humoru

Bardzo go cieszyło to, że słynne utwory „Policjantów” mógł, jak to sam powiedział, „naprawić” po swojemu i przedstawić ich odświeżone, orkiestrowe wersje. Często komplementował szczecińskich filharmoników, a w pewnym momencie sam stanął za pulpitem dyrygenckim i poprowadził orkiestrę podczas wykonywania tematu z serialu „Equalizer”, który sam skomponował w latach 80.

To był jeden z ciekawszych fragmentów całego wydarzenia. Copeland świetnie się bawił w tej roli (w tym czasie za perkusją zastąpił go Tomasz Torres z zespołu Afromental). Po przerwie, która później nastąpiła, wrócił, by przedstawić kolejne, nowe wersje dobrze znanych kompozycji, wśród których były ballada „Every breath you take” oraz szybsze numery takie jak „Don’t stand to close to me” czy „Message in a bottle”. Stewart Copeland w tej części koncertu zdecydował się na zmianę instrumentu… Wziął do ręki gitarę, by zagrać na niej w utworze „Bed`s too big without you” i oczywiście było to asumptem do kolejnej dużej dawki humoru, ponieważ muzyk mimiką i gestami dał wyraz, że bardzo lubi takie zamiany.  

Finał bardzo rytmiczny

„Cant stand losing you” był ostatnim utworem wieczoru. Publiczność na stojąco (i tańcząco) wysłuchała tej wydłużonej o improwizacje, bardzo rytmicznej kompozycji. Niewątpliwie Copeland wywołał bardzo pozytywne reakcje i chyba nie było w Sali Złotej nikogo, kto żałował decyzji o zakupie biletu na ten występ. W ramach trasy „Police Deranged For Orchestra” Copeland jedynie pięć razy wystąpił w Europie – dwukrotnie w niemieckim Schwerinie, Amsterdamie, Gyor na Węgrzech i na finał właśnie w Szczecinie. Jesienią muzyk wraca do Stanów Zjednoczonych, by kontynuować występy z tym programem i trudno powiedzieć, czy jeszcze będzie go prezentował na naszym kontynencie...