Dramat ten został wydany w 1996 roku, a w Polsce już był wystawiany (m.in. w Teatrze Powszechnym w Warszawie). Joalnta Danejko, która wyreżyserowała tę nową wersję, postanowiła zmniejszyć liczbę postaci i pominąć niektóre wątki fabularne pierwowzoru. Już w pierwszej scenie widzimy natomiast kogoś w rodzaju narratora całej historii. Tę kreację reżyserka powierzyła Dariuszowi Mikule. W serii epizodów, z których składa się szkielet dramaturgiczny „Niewypowiedzianego” słyszymy intymne zwierzenia dwóch par. W wyniku kliku zbiegów okoliczności dochodzi pomiędzy tymi postaciami do „skrzyżowania” znajomości,. W konsekwencji przekroczenia małżeńskich zasad oba związki zostają poddane poważnej próbie lojalności. W ascetycznej scenografii (fototapeta z obrazkiem palm, materac, poduszka) słowo nabiera dodatkowej mocy, ale tak naprawdę jego znaczenie jest iluzoryczne. Ukrywanie tego co się stało, wymijające odpowiedzi i niedopowiedzenia, skażona fałszem komunikacja – to materia dialogów. Choć możemy wybaczać i próbujemy zrozumieć, to tak naprawdę nikt nie chce być przegranym.
W rolach męskich widzimy Huberta Romanowskiego i Piotra Starzyńskiego, którzy dobrze wypełnili swoje zadanie aczkolwiek bardziej wyraziste, pełniejsze są w tym przedstawieniu kreacje Bibiany Chimiak i Karoliny Sabat. Wynika to także z samej koncepcji tych ról, które w przypadku kobiet są w tej sztuce bardziej złożone. Rozbawienie , ale częściej chyba poruszenie wywołuje ostatni taniec jednej z bohaterek. Symbolizuje jej uwikłanie, izolację, brak kontaktu i prawdziwej bliskości. To finał tej sztuki. Bez słów, ale jakże wymowny.
Sądzę, że brak porozumienia i umiejętności przekazywania swoich emocji to nie jedyna kwestia, która jest istotna w „Niewypowiedzianym” . Odczytując ten przekaz tylko w taki sposób pozbawilibyśmy ów tekst znaczeń, które stanowią o jego wartości i oryginalności. Sztuka ta dotyka zagadnienia o szerszym wymiarze. Czym jest słowo i czy jest dobrym narzędziem w kontaktach międzyludzkich ? - to pytanie stawiane przez reżyserkę. Thomas Bernhard pisał kiedyś, że „Słowa stworzono po to, aby poniżyć myślenie (…) słowa wszystko szmacą” („Kalkwerk”) Warto rozważyć także tę tezę.
Komentarze
1