W sobotnie południe pod kotwicą u zbiegu ulic Dworcowej i Nowej zebrali się zwolennicy i przeciwnicy odbudowy figuralnej fontanny projektu Ludwiga Manzla.
Tym razem zwolenników było mniej niż przeciwników - tych drugich reprezentowała młodzieżówka Prawa i Sprawiedliwości, członkowie stowarzyszenia NIKLOT, szczeciński klub Gazety Polskiej, wymieniani byli też kibice szczecińskiej Pogoni. Z obu stron padały argumenty za i przeciw odbudowie, także propozycje posadowienia innych pomników, poświęconych komendantowi Piłsudskiemu lub Romanowi Dmowskiemu.

Znany pod nazwą pomnika Sediny (od górującej nad wszystkim żeńskiej postaci z gaflem żagla) pomnik został odsłonięty 23 września 1898 roku, z okazji otwarcia nowej drogi wodnej i portu wolnocłowego. Konkurs na projekt (adaptacja placu, budowa fontanny i pomnika) został zrealizowany głównie z inicjatywy miejscowych kupców i rzemieślników. Sedina stała się symbolem ówczesnej największej prosperity niemieckiego Stettina. Do czasów II wojny światowej, kiedy to wykonana z brązu kompozycja zaginęła w tajemniczych okolicznościach Sedina stała się nieformalną patronką miasta, opiekuńczym bóstwem, utożsamianym z potęgą handlową portowego miasta. Dla przeciwników odbudowy symbol pangermańskiej buty i dominacji - dla drugich wdzięczne tło do rodzinnych zdjęć, sympatyczne miejsce spotkań czy rozpoznawalny morski akcent miasta - unieśmiertelniany w różnej postaci na szczecińskich souvenirach.

Decyzją radnych kwota 450 tysięcy złotych, pierwotnie przeznaczona jako tegoroczny własny wkład finansowy miasta Szczecina została przesunięta na bliżej nieokreślone dofinansowanie lokalnej oświaty. Prawdopodobnie będzie to powodem utraty unijnej dotacji (o wysokości 2 600 000 zł) na renowację placu Tobruckiego i bezpośrednio z nią związanej rekonstrukcji pomnika w jego pierwotnej postaci.