Dorośli grający dzieci w fartuszkach z kołnierzykami, w krótkich spodenkach, to widok na pewno zabawny. „7 Uczuć”, to jednak film, który nie tylko śmieszy, ale też, a może nawet przede wszystkim, jest... terapią. Marek Koterski, specjalista od komediodramatów, najnowszym dziełem potwierdza swój talent. Film można zobaczyć m.in. w kinach sieci Helios.
Od rozpaczy do radości
W pierwszych sekundach filmu, przytłoczony przez życiowe doświadczenia, Adam Miauczyński, opowiada o swoich porażkach. W tle słyszymy głos Krystyny Czubówny, która jako terapeutka zadaje mu pytania, a potem przejmuje rolę lektora komentującego przywoływane z przeszłości epizody, w formie zdań z elementarza. Główny bohater zwierza się ze swoich kompleksów, które wykiełkowały w domu rodzinnym i w szkolnej ławce, a Michał Koterski jest w tej roli znakomity. Swobodnie przechodzi od rozpaczy do radości, od smutku do euforii, przerysowuje gesty i reakcje, budząc rozbawienie, ale też konsternację... Jest nieporadny i wręcz wzruszający, kiedy próbuje sobie poradzić z tytułowymi siedmioma uczuciami, jakich doświadcza, nie otrzymując prawie znikąd wsparcia czy pomocy.
Hydraulik i wielbiciel psów
Zapytany przez nauczycielkę, kim chciałby być, odpowiada, że... Aldkiem. To jego kolega z ławki, łobuz i wagarowicz (w tej roli Marcin Dorociński), wzór raczej niespecjalnie godny do naśladowania. „Bo z nim jest zawsze fajnie” - uzasadnia swój wybór. Tata (Adam Woronowicz) jest asystentem hydrualika, więc nie wzbudza w synu marzeń o pójściu w jego ślady. Matka (Maja Ostaszewska), przeważnie „załamuje ręce”, a starszy brat (Robert Więckiewicz) bardziej troszczy się o psy, które sprowadza do domu tuzinami...
Świetne sceny zbiorowe
Szkoła, to mozolne zapamiętywanie odnóg Nilu, dat koronacji królów i nazw pierwiastków z tablicy Mendelejewa. To dramatyczne, miłosne zadurzenie w Gosi (Katarzyna Figura), bójki na przerwach oraz pojedynek nie na miny (jak u Gombrowicza), ale na... beknięcia. Nie tylko Adaś jest zdesperowany, jego rówieśnicy też są stłamszeni wymaganiami i rozgoryczeni bagatelizowaniem ich problemów. Koterski ukazuje te kwestie, m.in. inscenizując świetne sceny zbiorowe, takie jak choćby spacer całej grupy uczniów po lekcjach (ze skandowaniem mniej lub bardziej nieprzyzwoitych haseł) oraz, kluczową dla terapeutycznej narracji, sekwencję dzieci-dorosłych bawiących się na skakankach w „rytualnym” półkolu.
Refleksyjna rozrywka
To prawda, że monolog sprzątaczki (Sonia Bohosiewicz), który jest wołaniem o pochylenie się nad troskami dzieci, wybrzmiewający pod koniec filmu, to komunikat, który można wyczytać „między wierszami” już znacznie wcześniej. Nie zmienia to jednak faktu, że warto o tym mówić, a Koterski zrobił film oczywiście w dużej mierze rozrywkowy, ale też bardzo refleksyjny. Pewnie ktoś, kto wybierze się na „7 uczuć” zachęcony trailerem z wyjaśnieniem teorii względności, będzie lekko zdezorientowany całością, ale ten reżyser przyzwyczaił nas już raczej do nieoczywistych, nieszablonowych przekazów, odległych od stylu „Planety singli” i tym podobnych...
Komentarze
1