Historia pana Roberta i jego psa Borysa przeraża. Okazałe i zdrowe zwierzę po spacerze po skwerze im. Waleriana Pawłowskiego na Pogodnie zaczęło z dnia na dzień słabnąć. Weterynarze nie byli w stanie jasno wskazać, co dolegało zwierzęciu. Borys nie przeżył, a badania toksykologiczne wykazały, że został otruty. Jego właściciel opublikował post w mediach społecznościowych, który miał ostrzec innych właścicieli czworonogów. Efekt? Zgłosiły się kolejne osoby, których zwierzęta po wizycie w parku umarły w tajemniczych okolicznościach.


Borys zgasł w kilka dni. Wszystko zaczęło się od spaceru po skwerze im. Waleriana Pawłowskiego

Berneńczyk pana Roberta był sporym psem – ważył 50 kilogramów. Zwierzę było okazem zdrowia i nic nie zwiastowało, że po spacerze po Pogodnie dojdzie do tragedii. 

– Pierwszy raz u weterynarza byliśmy 5 grudnia. 11 grudnia Borys już nie żył – relacjonuje mieszkaniec Szczecina. – Odwiedzaliśmy skwer Pawłowskiego niemal codziennie. Pies musiał polizać trawę albo coś zjeść w tym miejscu.

Jak opowiada właściciel czworonoga, w niedzielę podczas spaceru w parku zauważył, że pies nie idzie żwawo i trzeba na niego czekać. – Potem okazało się, że miał biały język, wargi oraz śluzówkę. Poszliśmy szybko do weterynarza. Po badaniu krwi okazało się, że drastycznie spadł poziom czerwonych krwinek. Weterynarz powiedział, że to może być anemia. Nie wiedzieliśmy, jak to możliwe, bo Borys jeszcze trzy dni temu jadł wysokomięsną karmę i był okazem zdrowia. Dostał leki, ale nic się nie poprawiało. Następnego dnia znowu poszliśmy do weterynarza. Sytuacja się pogarszała, pies nie chciał jeść. Było widać, że słabnie – relacjonuje pan Robert. – W sobotę pies już nie chodził sam. Znieśliśmy 50-kilogramowe zwierzę na podwórko, wezwaliśmy weterynarza i całą noc próbowaliśmy ratować. Borys odszedł w niedzielę.

Diagnoza weterynarza: zatrucie silną substancją chemiczną

Kiedy okazało się, że Borys nie zachorował a został otruty?

– Antybiotyki nie pomagały. Mam zaświadczenie weterynarza, że to zatrucie silną substancją chemiczną, która powoduje rozpad komórek – mówi nasz rozmówca.

Po publikacji informacji o zatruciu psa na Facebooku rozpętała się burza. Do pana Roberta zaczęły zgłaszać się kolejne osoby, które również straciły swoich pupili.

– Tydzień wcześniej w wyniku zatrucia odszedł pies, który również spacerował po Pogodnie. Odezwało się też sporo osób z innych części miasta, mieszkających w pobliżu m.in. placu Kościuszki, Stawu Brodowskiego, Parku Kasprowicza. Skala problemu jest duża. Na Pogodnie zdarzały się sytuacje, że ktoś rozrzucał kiełbasę z gwoździami albo mięsne kulki z trutką na szczury w środku. To jakiś masowy proceder – przekonuje mężczyzna.

Sprawa została zgłoszona na policję. Pan Robert apeluje do mieszkańców, by uważali na swoje zwierzęta, a wszelkie podejrzane sytuacje zgłaszali odpowiednim służbom.