3 grudnia przed klubem „Kosmos” zaroiło się od fanów muzyki gotyckiej i dark wave. Powodem tego „zgromadzenia” był występ klasyków gatunku czyli holenderskiej formacji Clan Of Xymox, wspomaganej przez dwa polskie zespoły, eksplorujące podobne rejony muzyczne.

Muzyka i performans

Wieczór rozpoczął szczeciński Her Own World, który okazał się zdecydowanie najbardziej efektowny wizualnie w całym programie wydarzenia. Yu (wokal), ad-x (syntezatory), Shai (gitara) odpowiedzialni są w tej grupie za warstwę słowno-muzyczną, ale ważną osobą w składzie jest też Kamila czyli Louve , która wykonuje podczas występów swój performans. Fireshow, maski, specjalny makijaż i oczyliście taniec, którym wzbogaciła muzykę, sprawiły że ten set był na pewno intrygujący. Grupa zagrała m.in. utwór “Happiness Imperative” (pierwszy stworzony w historii tego zespołu) oraz melodyjny “Guarding Angel” (napisany z Wojtkiem Królem).

Kabaretowy ciąg dalszy

Później, po krótkiej przerwie technicznej zobaczyliśmy Cabaret Grey, formację którą tworzą muzycy związani z legnicką i wrocławską sceną post-punk/cold wave. To trzech instrumentalistów i śpiewająca Salomea, którzy działają już ponad 10 lat, ale do Szczecina dotarli po raz pierwszy. Chyba zostaną tu dobrze zapamiętani, bo ich występ był urozmaicony i nieszablonowy. W tym roku wydali album „Cold Calculations” i z niego przedstawili kilka kompozycji, w tym tytułową, a poza tym wybrali też starsze numery np. “Stirring”.

Czterej panowie w czerni

Clan Of Xymox, to potentat w muzyce dark wave, w Polsce występujący dość często, chociażby na festiwalu Castle Party w Bolkowie. Byli już także dwa razy w Szczecinie, w klubie Alter Ego (ostatni raz w styczniu 2013 roku). Tym razem obok lidera tej grupy : Ronny Mooringsa (wokal, gitar), na scenie pojawili się też: Mario (gitara basowa), Sean (klawisze) oraz Daniel (elektronika) – wszyscy „obowiązkowo” w czerni jeśli chodzi o ubiór. Po wybrzmieniu pierwszego numeru, którym był „Stranger”, Ronny przywitał publiczność i wspomniał poprzedni pobyt w naszym mieście („wtedy miałem znacznie mniej miejsca na scenie” powiedział z uśmiechem).

Klasyka i nowości

Set lista wieczoru obejmowała utwory z początku istnienia zespołu, ale też nowsze, tak więc w dalszej kolejności usłyszeliśmy m.in. “Your Kiss”,“All I Ever Know”, “Lovers”,“Spider On The Wall” “Loneliness” oraz “She”, a na finał jeden z najsłynniejszych utworów, jakie stworzyli - „A Day”. Ronny od czasu do czasu wtrącał pomiędzy nimi kilka słów komentarza, ale dominowała zdecydowanie muzyka, a dopracowana w każdym detalu, oprawa świetlna dobrze podkreślała dramaturgię tego występu.

Spełnili kilka życzeń

Oczywiście publika dość żywo reagowała, zwłaszcza na te bardziej znane numery, a poza tym domagała się także konkretnych utworów, skandując ich tytuły. Te życzenia zostały spełnione w „dogrywce”, kiedy panowie zagrali dwie szczególnie oczekiwane kompozycje - „Obsession” i mroczny hymn „Muscoviet Mosquito” oraz „Back Door” z uważanego za najlepszą płytę tej grupy, albumu „Medusa”. Wydawało się, że po takich „kilerach”, muzycy już zejdą ze sceny na dobre, ale ku radości fanów wykonali jeszcze „Hail Mary”, “In Love We Trust”, “Lockdown”. “This World” i na koniec “Cry In The Wind” z płyty “Clan Of Xymox” z 1985 roku. Tak więc była to w dużym stopniu taka nostalgiczna podróż w przeszłość, ale nie było to jednak powielanie ogranych schematów.

Ten był najlepszy

- Byłam na wszystkich występach tego zespołu w Szczecinie, ale ten był najlepszy, bo to miejsce sprawiło, że Clan mógł „rozwinąć skrzydła” – powiedziała jedna z osób, obecna w Kosmosie. - Mam nadzieję, że będą jeszcze podobne wydarzenia tutaj, bo kiedyś w Alter Ego i w Lulu synth-pop i dark wave pojawiały się dość często. Potem to się urwało… Z dzisiejszego występu jestem bardzo zadowolony – stwierdził inny widz.

Po zakończeniu muzycy spotkali się jeszcze z fanami w holu, więc chyba nikt nie wyszedł rozczarowany…