26 stycznia w hali Szczecińskiego Domu Sportu można było umrzeć ze śmiechu dzięki wyczynom jednej z najwybitniejszych polskich trup kabaretowych. Roman Żurek, Michał Gawliński i Radek Bielecki. Trójka wrocławskich satyryków, tworzących ekipę Neo-Nówki. Taka plejada gwiazd zapowiadała sutą ucztę dla wielbicieli kabaretu. Występ odbył się pod hasłem "co by było gdyby..."
Hala SDS-u wypełniona była po brzegi. Oczekiwanie na gwiazdę wieczoru urozmaicił występ Sebastaina Górskiego, artysty wzorującego się na bardach poezji śpiewanej.
Gdy na scenie pojawił się Roman Żurek, publiczość powitała go gromkim aplauzem. Frontman Neo-Nówki od razu rozbawił fanów humorystyczną konferansjerką. Halę SDS-u nazwał "perełką architektoniczną" i spytał szczecinian, czy perełka ta jest już na liście zabytków UNESCO.
Neo-Nówka zaprezentowała wszystkie swoje najpopularniejsze skecze. Roman Żurek w roli walecznej babci w moherowym berecie, czy donosiciela, który za czasów PRL-u był w ORMO, a jak "firma mu padła", stał się kościelnym- to już klasyki. Wreszcie szczytowe osiągnięcie kabaretowego kunsztu Neo-Nówki- "Polacy w niebie". Skecz jak zawsze ubarwiony improwizacją Żurka. Tym razem wśród obietnic św. Piotra złożonych Polakom, znalazła się... wodna obwodnica wokół Szczecina. A najczarniejszym charakterem, wśród znajdujących się w piekle Polaków był nie Kurski, jak w oryginale, lecz Marian Jurczyk.
Ponadto i w innych skeczach pojawiały się liczne aluzje do Szczecina, a paprykarz szczeciński powtarzał się niczym słowo klucz.
Wrocławski kabaret zdobył serca i uśmiechy szczecińskiej publiczności. Humor polityczny, obyczajowy, z naczelnym wątkiem satyry na polską rzeczywistość, ujęty w ramy oryginalnego stylu Neo-Nówki, determinowanego w dużej mierze charakterystycznym sposobem scenicznego bycia Romana Żurka.
Komentarze
1