Ostatnie dwa miesiące to trudny czas także dla sportu. Wstrzymano wszystkie rozgrywki ligowe oraz treningi, a kibice emocjonowali się jedynie transferowymi sensacjami, czekając cierpliwie na wznowienie gry na stadionach. Wreszcie jednak ten moment nastąpił. 29 maja zostały rozegrane dwa pierwsze mecze 27. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Na murawę przy ulicy Twardowskiego wybiegli zawodnicy Pogoni Szczecin...

Mecz odbył się w specjalnych warunkach, z minimalną obsadą techniczną i przy pustych trybunach. Kibicie mogli go obejrzeć jedynie na ekranach telewizorów. Trudno powiedzieć, czy gdyby mogli być obecni na trybunach, Portowcy zagraliby lepiej. Od lutego szczecińskiej drużynie nie udało się wygrać żadnego ligowego spotkania i ta seria, niestety, trwa dalej. Piątkowy mecz był bezsprzecznie jednym z najsłabszych meczów Pogoni w tym sezonie. Trafili na dobrze dysponowane Zagłębie Lubin, które bardzo szybko, bo już w siódmej minucie (po bramce Drazića), objęło prowadzenie.

Nasza drużyna próbowała ten wynik zmienić. Po strzałach Dąbrowskiego i Frączczaka piłka trafiała jednak tylko w słupek, a tymczasem goście po trafieniach Bohara (27. minuta) i Białka (42. minuta) doprowadzili do 3-bramkowej przewagi i nadal atakowali, będąc blisko rozgromienia Portowców. Co prawda w drugiej połowie trener Pogoni, Kosta Runjaic dokonał kilku zmian. Zadebiutował 17-letni napastnik Hubert Turski i po prawie rocznej przerwie (z powodu kontuzji) na murawę powrócił Kamil Drygas. Obaj zagrali od 60. minuty, ale te roszady niewiele wniosły do gry, a przede wszystkim nie spowodowały zmiany wyniku.

W efekcie szczecińska drużyna traci kolejne punkty i powoli dryfuje w stronę drugiej ósemki w tabeli. Kolejny mecz Portowców w tych rozgrywkach, to pojedynek na własnym stadionie  z Cracovią Kraków (6 czerwca). Nie ma wątpliwości, że będzie to bardzo trudne spotkanie, zważywszy, że drużyna z Małopolski aspiruje do pozycji w pierwszej trójce tabeli. Ten mecz także zostanie rozegrany bez kibiców, ale od 19 czerwca mają oni wrócić na stadiony. Na każdym ligowym obiekcie będą mogli zająć 25 procent miejsc na trybunach. Może wtedy granotowo-bordowi bardziej się zmobilizują i zaczną w końcu zwyciężać?