Jeżeli komukolwiek po pierwszym dniu konkursu wydawało się, że już nic bardziej abstrakcyjnego podczas przeglądu nie zobaczy, na pewno zmienił zdanie jeśli wczorajszy wieczór spędził w Teatrze Lalek Pleciuga. Teatr będąc takim z nazwy, z charakteru bardziej przypominał szpital pełen szaleńców i jedyną nie jasną kwestią było to, z której strony klamki są pacjenci, a z której odwiedzający. W końcu śmiejąc się z występów osób parodiujących rzeczywistość, tak naprawdę śmiejemy się z siebie. A śmiechu było nie mało!
Uczestnicy konkursu przenieśli widzów na zupełnie inny wymiar abstrakcji- zwłaszcza kabaret 7 minut po i Kabaret Nic Nie Szkodzi. Zdecydowanie nie przypominali występów pozostałych uczestniczących w konkursie kolegów, ale to dobrze, bo wnieśli do przeglądu zupełnie inną jakość.
Oczywiście nie zabrakło występów przebiegających w bardziej tradycyjnym puentowym stylu, tak jak to było w przypadku Czołówki Piekła. Jej grillowa przeróbka „Ciszy” Kamila Bednarka, powinna stać się piosenką przewodnią majówki każdego prawdziwego Polaka. Uwaga – uzależnia bardziej niż piwo pite do kiełbasy!
Tego wieczora nie pozbawiono też publiczności kolejnej dawki Stand Up-u i Improwizacji. Jim Williams, choć może w Stanach imieniem i nazwiskiem pretenduje do miana przeciętnego Kowalskiego, to tego samego zupełnie nie można powiedzieć o jego występie (kto by przypuszczał, że mim ma tyle do powiedzenia!). Tak jak i o występie kabaretu 44- 200- i nie wiem czy to konkurs czy pozytywne wewnętrzne szaleństwo, ale dla uciechy widzów byli naprawdę gotowi na wszystko… i tylko dobrze, że Panowie całowali siebie, a nie Jury.
Kumulacją szaleństwa wieczoru był występ Zielonogórskiej grupy improwizacyjnej Siedem Razy Jeden. Oparty na sugestiach publiczności spektakl improwizowany, był tak dobry, że tylko fakt, iż w skład grupy wchodzi jurorka przeglądu Katarzyna Piasecka, ratuje wszystkich pretendentów do tytułu laureata VII edycji przeglądu przed ryzykiem przegranej.
Komentarze
0