Wczoraj (19 listopada 2007r.) miałem przyjemność wziąć udział w debacie zatytułowanej „Po cholerę nam patriotyzm?”, organizowanej przez Stowarzyszenie Czas Przestrzeń Tożsamość i Instytut Zachodni Szczecin w ramach cyklu „Czas na debatę”.
Pierwsze, otwierające zarazem pytanie, które zadał prowadzący dotyczyło określenia kim są ci „my”, o których patriotyzm troszczymy się stawiając tego rodzaju pytanie jako temat całości rozważań. Jan Lityński stwierdził, że patriotyzm jest tym z czym się utożsamiamy czyli poczuciem tożsamości i co bardzo ciekawe, że w polskim patriotyzmie jest ogromna luka, ponieważ ten jest postrzegamy głównie przez pryzmat najbliższy nam- rodziny i ogólno narodowy podniosły, świąteczny; brakuje wg niego swoistego środka, czyli patriotyzmu codziennego wiążącego się z aktywnością społeczną obywatela. Patriotyzm to poczucie ciągłości jak kontynuował Jan Lityński próbując się odnieść do pierwszego pytania. Zauważył on również, że słowo to jest używane by dzielić na lepszych i gorszych- na tych którzy są patriotami i którzy nimi nie są tak jakby dało się to określić przykładając do kogoś miarę patrioty. Natomiast wg B. Sawickiego patriota to dobry gospodarz; przedstawiciel Klubu Sztuki Niepopularnej „Alter Ego” przyznał rację przedmówcy, że patriotyzm należy manifestować przez działanie i nie zawężać tego pojęcia. Bardzo istotną kwestię poruszył dr Andrzej Skrendo, mianowicie patriotyzm określił jako poczuwanie się nie tyle do pięknej tradycji, a bardziej do wspólnych win. Uważa on, że patriotyzm jest potrzebny, trzeba pielęgnować tożsamość i rozmawiać o patriotyzmie. Cała debata była chaotyczna i jak widać już na pierwsze pytanie zaproszeni goście nie potrafili udzielić precyzyjnej odpowiedzi, ale to w końcu debata- forma, która skłania biorących w niej udział gości bardziej do odnoszenia się do słów przedmówców niźli do meritum sprawy.
W dalszej części spotkania Jan Lityński odwołał się do książki Jana Józefa Lipskiego „Dwie ojczyzny- dwa patriotyzmy” i naświetlił polski problem obiektywnego określania przeszłości naszego narodu, stwierdził, że musimy odnieść się do złej tradycji i się z nią uporać. Sytuacje, które określamy również jako złe budują naszą tożsamość. Później przytoczył przykład nazwania ulicy w jednym z polskich miast imieniem „OBROŃCÓW MONTE CASINO”, czyli postrzeganiem własnej narodowości jako niezdolnej do agresji. Błędna jest generalizacja jednostek i zbiorowe oceny z perspektywy budowania wspólnego dobra. Gość z Warszawy wspomniał, że w czasie wyborów w 1989 roku prowadził badania w Warszawie, które wykazały, że 5% mieszkańców nie wiedziało w ogóle o wyborach, a patriotyzm powinien być ciągłym działaniem i czynnym udziałem w życiu społecznym. Czego możemy oczekiwać dziś, gdy nawet w czasach wielkich przemian (mowa o roku 1989) ludzie byli bierni i aż 38% społeczeństwa nie wzięło udziału w wyborach do sejmu kontraktowego. Bartosz Sawicki z kolei ubolewał nad mieszaniem historii do interpretacji rzeczywistości, w której żyjemy, zarzucił naszemu narodowi ucieczkę od oceny historycznej. Zamiast budowy społeczeństwa obywatelskiego mieliśmy do czynienia z ucieczką od obowiązków obywatelskich. Dr Skrendo zauważył, że patriotyzm to płacenie podatków.
Kolejne pytanie, które pojawiło się w debacie dotyczyło wagi patriotyzmu dla partii politycznych. Jan Lityński postawił śmiałą tezę, że nie wyłoniła się jeszcze polska lewica niezależna, bez powiązań z PZPR. Definicja patriotyzmu europejskiego poruszona już prędzej przez jednego z wypowiadających się podczas debaty słuchaczy spotkała się ze sceptycyzmem Jana Lityńskiego, który zanegował pomysł jako niemożliwy przez różnorodność kulturową Europy. Bartosz Sawicki wtrącił, że myślenie typu: „my wiemy lepiej” prezentowane przez polityków jest przyczyną dezaktywacji społeczeństwa. Dr Skrendo zauważył, że tradycja lewicy nie związanej z PZPR jest bardzo bogata i jak najbardziej patriotyczna, natomiast dziś patriotyzm jest postrzegany jako domena partii prawicowych.
Podsumowując całość pierwszy zabrał głos dr Andrzej Skrendo podkreślając, że kwestia kultury jest najistotniejsza, doktor miał na myśli bardziej edukację społeczeństwa, co to wynikało z jego wcześniejszych wypowiedzi. Następnie głos zabrał Jan Lityński apelując by patriotyzm był działaniem a nie suchą definicją, mówił, że patriotyzm nie jest pojęciem pustym, ale za to koniecznym dla zdrowia społecznego. Bartosz Sawicki stwierdził, że człowiek powinien umieć sobie poradzić z własnymi uczuciami i tym właśnie jest patriotyzm. W PRL’u zachowanie antypaństwowe było zachowaniem patriotycznym- konkludował swoją wypowiedź. Pod koniec do dyskusji włączyła się Krystyna Burlińska- wiceprezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Koła Żołnierzy Kresowych. Opowiedziała o fenomenie nauczycieli przedwojennych, o patriotycznej atmosferze tamtych czasów, II Rzeczpospolitej. Także o tym, że z taką patriotyczną postawą spotkała się podczas uroczystości 11 listopada w niektórych szczecińskich szkołach.
Debata nie pomogła nam znaleźć odpowiedzi na postawione pytanie. Zamiast prowadzić rozmowę wokół tematu „po cholerę nam patriotyzm?” uczestnicy błądzili po problemach podobnych nie udzielając jasnej odpowiedzi. Z wypowiedzi zaproszonych gości wynikało, że patriotyzmu lepiej nie definiować i nie mówić czy się jest czy nie jest patriotą, a po prostu patriotycznie działać. To w działaniu ma się patriotyzm przejawiać, aktywność jednostki w społeczeństwie obywatelskim jest niezbędna, stąd wnioskuję, że niezbędny jest w równym stopniu aktywny patriotyzm. Okazało się, że nie potrzebujemy już patriotyzmu płaczliwego, ale patriotyzmu radosnego będącego określeniem naszej tożsamości i manifestacją braku kompleksów. Dodam, że kolejna debata odbędzie się prawdopodobnie na Zamku Książąt Pomorskich, a jej tytuł to: „Unia, Schengen i co dalej?” W razie zainteresowania bliższymi informacjami zapraszam czytelników na stronę organizatora: www.cpt.org.pl/.
Wojciech Adamiok
Komentarze
3