Pod koniec maja wydany został debiutancki krążek holdStill Pierwsza godzina życia. Twórcą muzyki na płycie jest jedna osoba Andrzej „Deko” Junkiert. Jeśli ktoś miał okazję zaznajomić się z muzyką holdStill, to wie, jak olbrzymi ładunek emocjonalny w sobie zawiera. Deko zabiera słuchacza w świat industrialnych, połamanych rytmów, gdzie nawet oczywiste dźwięki nabierają nowego wyrazu. Czym może jeszcze nas zaskoczyć? Co planuje?

Karolina Woźniak: Pod koniec maja swoją premier miał Twój krążek. Jak został on przyjęty?

Andrzej Junkiert: Bardzo ciepło, od ludzi, którzy nabyli krążek, dostali go na koncertach, bo tam był również rozdawany, lub po prostu swojego czasu przesłuchali na mojej stronie, usłyszałem mnóstwo pozytywnych opinii. Przede wszystkim najczęściej słyszałem z ust ludzi, że jest to coś nowego, coś, z czym spotykają się po raz pierwszy i zrobiło to na nich pozytywne wrażenie. Nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo miłe, ponieważ stworzenie przez artystę czegoś, co w opinii słuchacza jest czymś świeżym jest tym, czego chyba najbardziej się oczekuje. Myślę, że debiutancki album holdStill jest czymś, co trafiło do szerokiego grona odbiorców, nie patrząc na przedział wiekowy czy upodobania muzyczne. To naprawdę wielki sukces, który niesamowicie podbudowuje.

KW: Świeżość, to synonim Twojego wydawnictwa. Skąd wobec tego inspiracje muzyczne?

AJ: Szczerze? Podczas tworzenia „Pierwszej godziny życia” nie inspirowałem się żadnym artystą, bądź zespołem. Wszystkie te lata doświadczenia jako muzyk nauczyły mnie tego, aby podążać własną ścieżką. Oczywiście zespoły, których słucham lub słuchałem miały pewien wpływ na ukształtowanie człowieka i patrzenia na muzykę, ale czy bezpośrednia inspiracja? Nie sądzę. Po prostu zamykam oczy i tworzę, nie staram się doszukiwać w holdStill innych korzeni jak i czerpać z nich.

KW: A jak powstają teksty?

AJ: Myślę, że wszystkie teksty to źródło moich doświadczeń życiowych, zarówno tych dobrych jak i złych, lecz przede wszystkim tych, które dotykają serca i uczuć z tym związanych. Drugi człowiek, miłość, zdrada, samotność i nadzieja – to wszystko kształtuje moje teksty. Nie piszę ich w sposób z góry zaplanowany, że np. obieram temat i staram się coś napisać główkując, co tu napisać żeby miało sens. Po prostu, gdy czuję, że to jest ta chwila, wtedy chwytam kartkę papieru i wylewam na nią wszystko to, co mam w głowie... Wiem, to bardzo intymne, ale nie potrafię pisać inaczej. Dlatego teksty holdStill to dużo moich prywatnych emocji.

KW: Dla debiutanta wydanie płyty to niełatwa sprawa. Kto w Szczecinie okazał się pomocny?

AJ: Może nie takiej odpowiedzi się spodziewałaś, ale szczerze to musiałem polegać na samym sobie. Studio, zdjęcia, jak i wszelkie materiały związane z wypuszczeniem pierwszych 500 sztuk, związane było tylko z moim portfelem. Dopiero po wydaniu pierwszego nakładu płyt trafił się sponsor, którego wsparcie pozwoliło na prawdziwe tłoczenie. Jeśli natomiast chodzi o pomoc ludzi, to przede wszystkim wszyscy Ci, którzy wierzyli w holdStill i wpierali mnie w tym, co robię, to moja Mama i jej niesamowita cierpliwość, Siostra i grupa znajomych, którzy w okresie tworzenia i wydawania płyty byli blisko mnie. …. Wasz portal troszkę też narzucił temat, że w Szczecinie istnieje coś takiego jak holdStill, za co również Wam dziękuje. Tak, więc jak widzisz, pomoc jest wtedy, gdy ktoś pomocny wyciągnie dłoń, tak jak dwóch nowych prywatnych sponsorów, z którymi rozpocząłem współpracę, i nie ukrywam, iż bardzo się cieszę z tego powodu, zwłaszcza, że wiem jak trudno uzyskać pomoc tego typu.

KW: Jakie są dalsze plany projektu holdStill?

AJ: Oj dużo tego. Na początku powiem, że to już chyba nie projekt, lecz po prostu jednoosobowy zespół, słowo projekt to coś, czym można określić coś tymczasowego, a holdStill po prostu stał się stałym elementem mojego życia jak i sceny z nim związanej.

Co do dalszych planów, to przede wszystkim druga płyta, która ukaże się pod koniec listopada tego roku. Materiał jest już gotowy, czeka na nagranie w studio, projekt okładki i mnóstwo spraw związanych z jej wydaniem. To, o czym chcę wspomnieć to to, że na płycie ponownie pojawi się obok mnie Malwina Martuś i jej wyjątkowo kobiecy głos, jak i dodatkowy wokal męski w jednym numerze, a także pewien basista, który również został zaproszony do pewnego utworu na tej płycie. Więc jak widzisz dążę do tego, aby zapraszać artystów do współpracy z holdStill, ale unikać tworzenia zespołu w większym składzie. Po prostu daje mi to dużo większą wolność tworzenia, gdy jestem sam.

W planach jest również teledysk do nadchodzącej drugiej płyty i powiem, że prace się już rozpoczęły, a sam teledysk ukaże się w grudniu. No i oczywiście koncerty i wszystko to, co związane z promocją holdStill w Polsce jak i za granicą.

KW: Jakieś nowe projekty – w zamyśle bądź realizacji?

AJ: Nie, a dlaczego? Ponieważ przez te wszystkie lata szukania siebie w końcu udało mi się to zrobić, odnalazłem wszystko to, czego pragnąłem w muzyce – niezależności. Swoistym sukcesem dla mnie jest to, że jest ona odbierana pozytywnie. A poza tym holdStill nie jest zamkniętą przestrzenią, a więc nie zamyka się o jedną ścieżkę brzmienia, będzie można to usłyszeć na nowej płycie, która będzie swojego rodzaju podróżą poprzez zapomniane pętle instrumentów, do których udało mi się wręcz dokopać. Tak więc będzie on inny od „Pierwszej godziny życia” i mam nadzieje, że zostanie wyjątkowo ciepło przyjęty.

Aby posłuchać twórczości holdStill zapraszamy na stronę www.myspace.com/holdmestill