„Aż się nie chce wierzyć, że to ten sam budynek” – mówi Jarosław Czarnecki, pokazując przedwojenny projekt przebudowy dworku Sienno w stylu neorenesansowym. Zamierza go zrealizować, odnowić zrujnowany dworek, a obok postawić dwa nowe budynki mieszkalne.

W okolicach ul. Łącznej, na granicy Żelechowej i Warszewa, bardzo mocno rozwijają się osiedla mieszkaniowe. W ostatnich latach historyczny dworek Sienno został otoczony ze wszystkich stron przez nowe budynki. Ale pochodzący z początku XX wieku zabytek nie doczekał się renowacji.

– Ze względu na historyczny kontekst miejsca i zakres ochrony konserwatorskiej, nie łatwo jest na tym terenie zrealizować typową inwestycję deweloperską. Być może dlatego właśnie nikt z poprzednich właścicieli nie podjął tego tematu. Prawdopodobnie znacznie łatwiej oraz bardziej opłacalnie byłoby zrealizować zwykły projekt deweloperski i w 3-5 lat wybudować od podstaw nowe osiedle – komentuje Jarosław Czarnecki.

Fot. K. Rzeszotarska

Kupił budynek z zapadniętym dachem, zawilgoconymi murami i dużym bałaganem wokół

Rynek zna bardzo dobrze. Jest współwłaścicielem firmy Horizon, która stawia budynki mieszkalne przy ul. Kazimierza Królewicza, a wcześniej wybudowała osiedla Bocianie Gniazdo i Świergotki – właśnie w okolicy ul. Łącznej. Zakup dworku Sienno to jednak jego prywatna inicjatywa.

– Mieszkając w pobliżu, obserwowałem jak dwór Sienno niszczeje. Z racji zawodu architekta, który cały czas wykonuję, było mi bardzo szkoda tego miejsca – tłumaczy motywy zakupu nieruchomości. – Chcę tutaj zrealizować coś więcej niż standardową inwestycję deweloperską. Warto temu miejscu przywrócić życie. Historia Heuershof [historyczna nazwa dworku – red.] będzie miała kontynuację.

Własnością nowego inwestora stał się budynek z zapadniętym dachem, zawilgoconymi murami i dużym bałaganem wokół. W dodatku z bagażem w postaci nakazów wykonania niezbędnych prac zabezpieczających, które miejski konserwator zabytków nałożył na poprzedniego właściciela.

– Trwa zaawansowane postępowanie egzekucyjne, były nakładane grzywny w celu przymuszenia poprzedniego właściciela do działania. Wiele lat temu został zobligowany do zabezpieczenia dachu i całego budynku. Zrobił to tylko częściowo, a w dodatku nieskutecznie – tłumaczy Michał Dębowski. – Nie rezygnujemy z działań egzekucyjnych. Obowiązek zabezpieczenia budynku przechodzi na nowego właściciela.

Najciekawsze są piwnice

Majątek Sienno, czyli ówczesny Heuershof, powstał z połączenia sąsiednich gospodarstw w 1864 roku. Pierwszy dworek stał bliżej ulicy. Na początku XX wieku zastąpił go istniejący do dziś budynek, usytuowany już w głębi działki, z prowadzącą do niego drogą wybrukowaną polnymi kamieniami.

Po wojnie dworek był wielokrotnie przebudowywany. Przez jakiś czas mieściło się tam biuro i siedziba dyrektora Państwowego Gospodarstwa Rolnego. Później wnętrze zostało podzielone na mieszkania. Niszczejący budynek, znajdujący się już w rękach prywatnych, od blisko 10 lat stoi pusty.

– Wewnątrz nie zachowało się praktycznie nic z oryginalnych elementów. Najciekawsze są piwnice z charakterystycznymi sklepieniami – mówi Jarosław Czarnecki. – Mury i stropy są tak zniszczone przez cieknącą wodą, że budynek trzeba będzie prawdopodobnie rozebrać do linii gzymsu i pozostawić jedynie ściany obwodowe przyziemia. Może uda się jeszcze uratować strop nad parterem.

Fot. K. Rzeszotarska

Chce zrealizować projekt sprzed dziesiątek lat

Zabytek musi zostać odtworzony, ale właściciel chce, żeby wyglądał nieco inaczej niż teraz. W archiwum znalazł przedwojenny projekt przebudowy dworku, który najprawdopodobniej nigdy nie został zrealizowany. Ówczesny projektant nadał mu neorenesansowy sznyt, dodając z boku wieżyczkę. Na rysunku całość przypomina nieco dworek z ul. Husarów na Gumieńcach.

– Aż się nie chce wierzyć, że to ten sam budynek. Uważam, ze trzeba iść w tym kierunku. To nawiązanie do historii. Nie ma znaczenia, że dworek nie doczekał wtedy przebudowy. Chcę, żeby ten projekt został teraz zrealizowany – podkreśla nasz rozmówca.

fot. Archiwum Państwowe w Szczecinie

Znajdzie się miejsce na mieszkania o podwyższonym standardzie

Plan jest taki, żeby do zmodernizowanego dworku wprowadzić usługi biurowe. Ale to nie koniec inwestycji. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zezwala na postawienie tuż obok dwóch identycznych, maksymalnie 13-metrowych budynków mieszkalnych.

Mogą powstać w miejscu dawnej zabudowy folwarcznej, usytuowanej naprzeciwko siebie, prostopadle do ulicy, Pozwoli to zachować historyczną symetrię zabudowy dawnego majątku. Budynek gospodarczy od strony ul. Małe Błonia zniknął już z powierzchni ziemi. Ten po drugiej stronie dziedzińca, wzdłuż ulicy Przepiórki, zachował się, ale jest w stanie postępującego rozkładu. Nowy, który stanie w jego miejscu, zostanie nieco odsunięty od granicy działki.

– W obu nowych budynkach znajdą się mieszkania o podwyższonym standardzie zaś w odnowionym budynku dworu wybudowane zostaną lokale biurowe i kancelarie - mówi Jarosław Czarnecki.

Wielkie kasztanowce mogą mieć nawet 160 lat

Do dworku prowadzi aleja obsadzona lipami, a tuż zanim znajduje się park, zajmujący pół działki. Dziś mocno zarośnięty i zaniedbany, ale z cennym starodrzewem. Wielkimi kasztanowcami i jesionami, które mogą mieć nawet 160 lat. Był tam też staw, teraz wyschnięty, który inwestor będzie musiał odtworzyć.

– Myślę, że dobrze byłoby gdyby park był ogólnodostępny. Rozmawialiśmy na ten temat z właścicielem. Pytaliśmy, czy miasto może się włączyć w utrzymanie tego terenu w zamian za jego udostępnienie. Taka zielona enklawa powinna tam pozostać – podkreśla Michał Dębowski, miejski konserwator zabytków.

Decyzja, czy park będzie otwarty dla wszystkich jeszcze nie zapadła. Inwestor jest gotowy, by dyskutować na ten temat, ale jednocześnie przyznaje, że musi skalkulować koszty utrzymania parku.

– Podstawowym warunkiem powodzenia projektu jest to, by inwestycja przynajmniej się zwróciła, a następnie mogła funkcjonować w sposób samowystarczalny. Taką szansę daje możliwość wybudowania dwóch nowych budynków mieszkalnych. Budynek dworu jest bardzo dobrym miejscem pod lokalizację nieuciążliwych usług biurowych. Kluczowe jest dla mnie, by projekt był zarówno zbilansowany, jak i zrównoważony – zaznacza Jarosław Czarnecki.

Na ogrodzonym terenie w przyszłym roku mają ruszyć pierwsze prace

Na razie inwestor ogrodził swoją działkę, co nie spodobało się części okolicznych mieszkańców. Wcześniej wykorzystywali zaniedbane podwórze jako parking, wyprowadzali tam psy na spacer lub po prostu skracali sobie drogę na przystanek autobusowy czy do Żabki.

– Musiałem zabezpieczyć teren. Są na nim niszczejące budynki, które mogą stwarzać zagrożenie. Zwłaszcza, że potrafiły się tu bawić dzieci, a bezdomni urządzać sobie noclegownię. Tyle tylko, że ogrodzenie zostało już porozcinane… – pokazuje.

Jeszcze w tym roku zamierza wystąpić o wytyczne do miejskiego konserwatora zabytków, które pozwolą ruszyć z inwestycją.

– Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w przyszłym roku powinno się już coś zacząć dziać. Prace nad projektem zostały rozpoczęte. Przed nami liczne uzgodnienia i pozwolenia umożliwiające realizację – tłumaczy Jarosław Czarnecki.