.Fabuła jest dość prosta. Na jednym z wielkim amerykańskich węzłów kolejowych w wyniku błędu pracownika, lokomotywa ciągnąca wagony z toksycznymi substancjami, zostaje pozbawiona maszynisty. Pociąg o numerze 777 zwany dalej „zbiegiem” rusza w samotną podróż, stając się wielkim zagrożeniem dla zbiorowisk ludzkich na jej trasie. Oczywiście administracja kolei podejmuje wszelkie starania by zapobiec katastrofie i zatrzymać tę samowolną torpedę, która wciąż nabiera prędkości. Działania te (np. przestawienie zwrotnicy czy próba zrzucenia z helikoptera na dach pociągu człowieka, który dotrze do kabiny maszynisty) okazują się bezskuteczne. Szybki montaż i imponujące zdjęcia ukazujące te wszystkie zdarzenia to główny (i właściwie jedyny) walor „Niepowstrzymanego”. Jest to bowiem film, który jest zdecydowanie rozrywkową propozycją. Ten pociąg nie wiezie zbyt wiele bagażu intelektualnego.
W rolach głównych wystąpili Denzel Washington (często współpracujący ze Scottem, ostatnio w „Deja Vu”) oraz Christopher Pine. Pierwszy kreuje postać Franka, maszynisty z niemal 30-letnim stażem, który wprowadza w ten fach żółtodzioba po czteromiesięcznym szkoleniu – Willa. Jest to więc taki kolejowy „Dzień Próby” z szansą na bohaterskie czyny. Obaj mężczyźni mają problemy osobiste i rozmowy na ten temat są niejako urozmaiceniem akcji filmu. Trochę sztucznie zostały te wątki doklejone do głównego nurtu fabularnego, ale oczywiście dzięki temu zakończenie filmu mogło być jeszcze bardziej podniosłe i wspierające tzw. wartości rodzinne. Szkoda, że Tony Scott porzucił już całkowicie kino artystyczne od którego zaczynał („Zagadka Nieśmiertelności”). Jego, przygotowywane właśnie, nowe dzieło -„Potsdamer Platz” także nie będzie odbiegało (sądząc z zapowiedzi) od przyjętej strategii produkcyjnej ...
Komentarze
0