Pierwsze sceny filmowcy nagrali 5 stycznia w Świnoujściu. Następnym punktem na ich trasie był Stargard. W ostatnich dniach zawitali oni do Szczecina.
– „Heweliusz” to nie tylko serial o katastrofie, ale też o żałobie, stracie i walce z dysfunkcyjnym państwem o dobre imię i godność tych, którzy zginęli – podkreśla reżyser Jan Holoubek.
Policja kieruje ruchem, a filmowcy nagrywają kolejne sceny
Właśnie tak wyglądało wtorkowe popołudnie na Stołczynie. Kilka patroli szczecińskiej policji stanęło wzdłuż ulicy Nad Odrą. W tym czasie pracownicy planu zdjęciowego, ubrani w odblaskowe kamizelki, przygotowywali kolejne sceny. Regularnie w oknach pojawiały się twarze okolicznych mieszkańców, którzy z zaciekawieniem obserwowali pracę zespołu odpowiadającego za obraz „Heweliusz”.
– Dobrze, że nagrywają serial tutaj. Ktoś w końcu się o nas dowie – mówi z uśmiechem na twarzy emeryt, którego spotkaliśmy przed sklepem spożywczym. Kobieta w zbliżonym wieku stojąca obok dodaje, że Stołczyn to gotowe miejsce na film katastroficzny. – Tutaj, u nas…na „dolnym” [przyp.red. – dolnym tarasie] wszystko wygląda tak, jak z minionej epoki –rzuciła i zniknęła między kamienicami.
Młodsi przechodnie czekający na autobus komunikacji miejskiej byli natomiast bardziej optymistyczni. – Ciekawe, co z tego będzie! Na pewno obejrzę i cieszę się, że ktoś wybrał akurat te okolice – powiedział reporterowi wSzczecinie.pl młody mężczyzna.
„Hollywood północy”
O komentarz poprosiliśmy także aktywistkę miejską, prezeskę Stowarzyszenia „Stołczyn po sąsiedzku” Wiesławę Rycerz. Jej zdaniem to słodko-gorzki dowód na to, że osiedle może być interesującym miejscem.
– Fajnie, że coś się dzieje. Na Stołczynie o tym sporo słychać. Filmowcy mają doskonałą scenerię do kręcenia filmu. Może dzięki temu w końcu coś się tu zmieni i dotrze do kogoś u góry, że tutaj czas coś zrobić... jakiś remont kamienic. Ta sytuacja ma dwie strony. Fajnie, że to u nas kręcą, w „Hollywood północy”, ale może dotrze do włodarzy miasta, że czas tutaj inwestować. Czas się tutaj zatrzymał. Górny taras się rozbudowuje, ale nadodrzański taras jest w opłakanym stanie – powiedziała portalowi wSzczecinie.pl Wiesława Rycerz.
Dziennikarz filmowy liczy na sceny katastroficzne
W ewentualnej ocenie, czy przedstawianiu oczekiwań wobec serialu „Heweliusz” może pomóc nam poprzednia produkcja reżysera Jana Holoubka pod tytułem „Wielka woda”. Serial opowiada o tym, jak doszło do powodzi we Wrocławiu i jego okolicach w 1997 roku. Skupia się także na wątkach pobocznych. Serial prezentuje także skalę tragedii w sąsiadujących z Wrocławiem miejscowościach. Dziennikarz filmowy Krzysztof Spór podkreśla, że „Wielka woda” go nie porwała.
– Doceniam stronę produkcyjną, ale sam serial nie zrobił na mnie ogromnego wrażenia. Bardzo liczę na efekty z samej katastrofy „Jana Heweliusza”, czyli na sceny związane z zatonięciem promu, a następnie z akcją ratunkową. Pytanie, w którą stronę pójdą twórcy: czy skupią się bardziej na rozmiarze tragedii, czy na kwestiach związanych z późniejszym sądowym procesem? To będzie kluczowe dla oceny tego filmu – komentuje Krzysztof Spór.
W katastrofie promu płynącego ze Świnoujścia do Ystad zginęło 55 osób. Wśród nich byli wszyscy pasażerowie Jana Heweliusza. Udało się uratować natomiast 9 członków załogi. 14 stycznia minęło 31 lat od tej katastrofy.
Serial „Heweliusz” będzie liczył 5 odcinków. Widzowie będą mogli go obejrzeć poprzez platformę streamingową Netflix w 2025 roku.
Komentarze
16