Twórcy serialu zapowiadają, że będzie to najbardziej spektakularna produkcja ostatnich lat. Reżyser Jan Holoubek, odpowiedzialny między innymi za „Wielką wodę”, odtworzy historię katastrofy promu Jan Heweliusz. Akcja serialu toczyć się będzie w kilku miejscach. Jednym z nich jest szczeciński Stołczyn. Filmowcy pracowali 22 i 23 stycznia na ulicach Księżnej Dąbrówki oraz Nad Odrą. Mieszkańcy osiedla nie są zdziwieni doborem miejsca. „Te kamienice idealnie pasują do klimatu sprzed kilkudziesięciu lat” – mówią rozbawieni przechodnie.
Pierwsze sceny filmowcy nagrali 5 stycznia w Świnoujściu. Następnym punktem na ich trasie był Stargard. W ostatnich dniach zawitali oni do Szczecina.
– „Heweliusz” to nie tylko serial o katastrofie, ale też o żałobie, stracie i walce z dysfunkcyjnym państwem o dobre imię i godność tych, którzy zginęli – podkreśla reżyser Jan Holoubek.
Policja kieruje ruchem, a filmowcy nagrywają kolejne sceny
Właśnie tak wyglądało wtorkowe popołudnie na Stołczynie. Kilka patroli szczecińskiej policji stanęło wzdłuż ulicy Nad Odrą. W tym czasie pracownicy planu zdjęciowego, ubrani w odblaskowe kamizelki, przygotowywali kolejne sceny. Regularnie w oknach pojawiały się twarze okolicznych mieszkańców, którzy z zaciekawieniem obserwowali pracę zespołu odpowiadającego za obraz „Heweliusz”.
– Dobrze, że nagrywają serial tutaj. Ktoś w końcu się o nas dowie – mówi z uśmiechem na twarzy emeryt, którego spotkaliśmy przed sklepem spożywczym. Kobieta w zbliżonym wieku stojąca obok dodaje, że Stołczyn to gotowe miejsce na film katastroficzny. – Tutaj, u nas…na „dolnym” [przyp.red. – dolnym tarasie] wszystko wygląda tak, jak z minionej epoki –rzuciła i zniknęła między kamienicami.
Młodsi przechodnie czekający na autobus komunikacji miejskiej byli natomiast bardziej optymistyczni. – Ciekawe, co z tego będzie! Na pewno obejrzę i cieszę się, że ktoś wybrał akurat te okolice – powiedział reporterowi wSzczecinie.pl młody mężczyzna.
„Hollywood północy”
O komentarz poprosiliśmy także aktywistkę miejską, prezeskę Stowarzyszenia „Stołczyn po sąsiedzku” Wiesławę Rycerz. Jej zdaniem to słodko-gorzki dowód na to, że osiedle może być interesującym miejscem.
– Fajnie, że coś się dzieje. Na Stołczynie o tym sporo słychać. Filmowcy mają doskonałą scenerię do kręcenia filmu. Może dzięki temu w końcu coś się tu zmieni i dotrze do kogoś u góry, że tutaj czas coś zrobić... jakiś remont kamienic. Ta sytuacja ma dwie strony. Fajnie, że to u nas kręcą, w „Hollywood północy”, ale może dotrze do włodarzy miasta, że czas tutaj inwestować. Czas się tutaj zatrzymał. Górny taras się rozbudowuje, ale nadodrzański taras jest w opłakanym stanie – powiedziała portalowi wSzczecinie.pl Wiesława Rycerz.
Dziennikarz filmowy liczy na sceny katastroficzne
W ewentualnej ocenie, czy przedstawianiu oczekiwań wobec serialu „Heweliusz” może pomóc nam poprzednia produkcja reżysera Jana Holoubka pod tytułem „Wielka woda”. Serial opowiada o tym, jak doszło do powodzi we Wrocławiu i jego okolicach w 1997 roku. Skupia się także na wątkach pobocznych. Serial prezentuje także skalę tragedii w sąsiadujących z Wrocławiem miejscowościach. Dziennikarz filmowy Krzysztof Spór podkreśla, że „Wielka woda” go nie porwała.
– Doceniam stronę produkcyjną, ale sam serial nie zrobił na mnie ogromnego wrażenia. Bardzo liczę na efekty z samej katastrofy „Jana Heweliusza”, czyli na sceny związane z zatonięciem promu, a następnie z akcją ratunkową. Pytanie, w którą stronę pójdą twórcy: czy skupią się bardziej na rozmiarze tragedii, czy na kwestiach związanych z późniejszym sądowym procesem? To będzie kluczowe dla oceny tego filmu – komentuje Krzysztof Spór.
W katastrofie promu płynącego ze Świnoujścia do Ystad zginęło 55 osób. Wśród nich byli wszyscy pasażerowie Jana Heweliusza. Udało się uratować natomiast 9 członków załogi. 14 stycznia minęło 31 lat od tej katastrofy.
Serial „Heweliusz” będzie liczył 5 odcinków. Widzowie będą mogli go obejrzeć poprzez platformę streamingową Netflix w 2025 roku.
Komentarze
16