Zatłoczony Szczecin, szary poranek. W tle spiskująca sąsiadka w papilotach. Kryminał niewypał?

Przed prezentacją wspomnianej produkcji "Dzień dobry sąsiedzie" wystąpił Turyzm. Zespół, który niesie ze sobą pewną dozę świeżości na szczecińskim rynku muzycznym. Po zapoznaniu się z nagraniem umieszczonym na portalu YouTube oczekiwałem jednak występu atrakcyjniejszego w formie i treści. Spodziewałem się bardziej zróżnicowanej warstwy muzycznej, zaskakiwania zarówno nutą jak i słowem. Było, ale nie w pełni.

Częstym problemem jest występowanie wulgaryzmów w tekstach literackich, tekstach piosenek. Kiedy są one trafnie użyte sprawiają wrażenie dobijania gwoździa, pewnego kopa interpretacyjnego. Jednak te, które pojawiły się w tekstach Turyzmu, momentami zakrawały na groteskę. Prędzej wywoływały u mnie uśmiech niż szok i dobijanie wspomnianego gwoździa. Możliwe, że taki był zamiar autora, do mnie jednak ta wizja nie trafiła. W swoim repertuarze zespół posiada m.in. utwór "Ikona", tuż przed wykonaniem wokalista zapowiedział, że piosenka odnosi się do postaci Ojca Świętego. Podejmowanie trudnych tematów, podobnie jak w przypadku przekleństw, albo może otrzeć się o geniusz, albo wypaść blado. Pewnie "Ikonę" odebrałbym inaczej, gdyby nie została mi narzucona z góry interpretacja, gdyby wszystko nie było tak oczywiste. Niestety porywając się z motyką na słońce, można łatwo się sparzyć. Mniej oczywistości, więcej metafizyki w tekście (nie całym, bo fragmenty brzmiały interesująco). Dopełnieniem warstwy muzycznej były sprzężenia (nie wiem czy zamierzone). Atrakcyjnie ubarwiające występ. Jeśli zamierzone, brawo za pomysł bo idealnie trafiały w prezentowaną paletę dźwięków, minus jednak za zbyt dużą częstotliwość występowania. Pozostanę jednak w tej kwestii nieuświadomiony, czy był to zwykły błąd dźwiękowców, czy oryginalne urozmaicenie muzyczne.Podsumowując część koncertową, muszę stwierdzić uczciwie, że Turyzm jest bardzo interesującym zjawiskiem muzycznym. Mam nadzieję, że stale rozwijającym się. Polecam każdemu głodnemu nowych wrażeń dźwiękowych.

Niewypał?

Po części koncertowej przyszedł czas na "Dzień dobry sąsiedzie". Zatłoczony Szczecin, szary poranek. W tle spiskująca sąsiadka w papilotach. Trudno cokolwiek napisać o tej produkcji. Postać głównego bohatera odegrana z polotem godnym imadła. Ujęcia z wolnej ręki, które zamiast dynamizować obraz, dawały prędzej wrażenie fuszerki. Produkcja pozostawia szerokie pole do interpretacji, od zapętlonej i mocno pokrętnej intrygi, po zwykły prosty motyw zemsty. Szkoda tylko, że wszystko to domysły odbiorcy, wobec obrazu tak mało ciekawego i skąpego, że zmuszającego do doszukiwania się drugiego dna (którego najprawdopodobniej nie ma). Nie podam szczegółów fabuły tylko dlatego, że może ktoś na własnej skórze będzie miał ochotę przekonać się o wysokiej lub niskiej wartości "Dzień dobry sąsiedzie".

Czy było warto?

Czas skonsumowany ze smakiem wyłącznie za sprawą ciekawie grającej grupy Turyzm.