Podwykonawca budujący kadłub luksusowego jachtu dla niemieckiej firmy miał w czwartek gigantyczny problem. Jak informuje Portowa Straż Pożarna, z nieustalonych jeszcze przyczyn w pomieszczeniach zaczęła pojawiać się woda, a jednostka zaczęła osiadać. Gdyby nie szybka reakcja służb, jednostka mogłaby utonąć.

Takie sytuacje nie zdarzają się często w stoczniach. Niemal gotowy szkielet luksusowego jachtu był bliski znalezienia się pod wodą. Trwa wyjaśnianie jak to możliwe, że jednostka miała na tyle dużo nieszczelności, że nabrała wody.  

– „TONIEMY!” – taki dramatyczny komunikat dotarł wczoraj do Portowej Straży Pożarnej! Dwa nasze zastępy natychmiast wyruszyły do lokalnego przedsiębiorstwa, gdzie na miejscu okazało się, że podczas wodowania budowany jacht nabiera wody. Przez otwór w kadłubie woda szybko wdzierała się do wnętrza jednostki. Strażacy działając w trudnych warunkach, przy użyciu pomp usuwali wodę z ciasnych pomieszczeń maszynowni na dnie jachtu – informuje Portowa Straż Pożarna.

– Działania były koordynowane z pracownikami zakładu, którzy podejmowali działania, aby stopniowo unieść jednostkę powyżej lustra wody za pomocą suwnicy. Dzięki szybkiej reakcji i doskonałej współpracy strażaków i pracowników zakładu sytuację udało się w pełni opanować, nie było osób poszkodowanych – informuje Portowa Straż Pożarna.

Działania ratownicze trwały blisko 3 godziny i były koordynowane z wykonawcą inwestycji i stocznią. Jednostka nadal jest podtrzymywana na pasach, co pozwala na badanie przyczyn nabrania przez nią wody.