W ramach misji ONZ-u MINURCAT w Czadzie działa Polski Kontyngent Wojskowy Czad. W jego skład wchodzi m.in. kilku żołnierzy 5 Pułku Inżynieryjnego ze Szczecina, których zadaniem jest rozminowywanie terenu oraz wsparcie inżynieryjne. O ich działalności opowiada osoba najlepiej zorientowana w temacie – major Sławomir Ratyński, oficer prasowy PKW MINURCAT.
Rdzewiejący zabójca
Pogranicze Czadu i Sudanu to miejsce gdzie od wielu lat trwa konflikt, może mało widoczny na co dzień, bez głośnego ostrzału artylerii i nalotów lotnictwa, jednak pozostawiający wiele niebezpiecznych pamiątek. Potyczki licznie działających grup rebelianckich i regularnych armii są praktycznie normą.
Nieustanna neutralizacja zagrożenia ze strony min, niewybuchów i niewypałów jest chlebem powszednim patrolu rozminowania wchodzącego w skład Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Czadzie. Tylko w ostatnim tygodniu chor. Henryk Trębas i sierż. Wiaczesław Rubacha z 5 Pułku Inżynieryjnego ze Szczecina dwukrotnie wyjeżdżali w celu zniszczenia pozostałości po licznych walkach i potyczkach. W trykacie dotychczasowego pobytu w Czadzie w ramach trzeciej zmiany takich akcji było już blisko dziesięć.
– Polscy żołnierze jeżdżący w patrolach i konwojach często napotykaną na drodze podłożony przez lokalną ludność niebezpieczny złom – mówi o swojej pracy dowódca patrolu rozminowania chorąży Henryk Trębas. – Gdy dostajemy zgłoszenie reagujemy natychmiast. Nie możemy pozwolić sobie, aby niebezpieczne znalezisko stało się miejscem kolejnej tragedii.
Procedury obowiązujące szczecińskich saperów tylko pozornie wydają się proste. Nie sprowadzają się tylko i wyłącznie do podłożenia ładunku i zrobieniu wielkiego …BUM!
Aby patrol mógł skutecznie wykonać swoją pracę jeszcze przed opuszczeniem bazy w Iribie musi podjąć szereg bardzo ważnych i złożonych czynności, a wszystko to z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. W grę wchodzi przecież bezcenne ludzkie życie.
Walka z czasem
…trwa nieustanie. Wszystko zaczyna się od zgłoszenia i nie jest istotne, kto to robi. Zgłosić może każdy – żołnierze patrolu, czadyjska policja, czy mieszkańcy licznych w polskim sektorze odpowiedzialności obozów uchodźców.
– Kilka minut temu otrzymaliśmy zgłoszenie od patrolu z grupy bojowej Charli i właśnie szykujemy się do wyjazdu w celu zniszczenia – mówi sierż. Wiaczesław Rubacha. – Znalezisko zostało zlokalizowane w bezpośrednim sąsiedztwie obozu Iridimi. To szczególnie trudny teren ze względu na duża ilość dzieci i liczne szlaki komunikacyjne. Znalezisko do naszego przyjazdu będzie ochraniane przez żołnierzy z patrolu.
Trębas i Rubacha bez mrugnięcia oka podejmują wyzwanie. Ustalają rodzaj znaleziska i jego dokładne położenie na GPS-ie. Następnie kompletują zespół bojowy i potrzebny sprzęt, pobierają potrzebne do zniszczenia materiały i ruszają w drogę.
Nigdy nie wiedzą, czy po dojechaniu na miejsce niebezpieczny złom będzie jeszcze tam leżał. To jest jak ruletka, a oni do tej pory wychodzili jako zwycięscy.
Na bojowo
Po dotarciu na miejsce, dowódca patrolu ocenia rodzaj znaleziska. – Jest to najprawdopodobniej nabój artyleryjski. Nie został wykopany w tym miejscu, a jedynie wystawiony – ocenia dowódca patrolu. – Na drodze dokładnie widać, że był kilkakrotnie przekładany. Ktoś podłożył go specjalnie w pobliżu drogi i oznakował tak, aby przejeżdżający patrol dostrzegł go z daleka.
Krótki instruktaż dla obstawy i komendy do działania. Żołnierze z patrolu zabezpieczają teren wokół znaleziska, a saperzy ze Szczecina przystępują do pracy. Czas płynie nieubłaganie. Trzeba działać szybko, gdyż obecność żołnierzy w niebieskich beretach w tym miejscu wzbudza ogromne zainteresowanie dzieci. Za kilka minut w pobliżu wojskowych pojazdów kręcić się będą chmary maluchów i może być gorąco.
14.55 pada komenda „Wysadzam! Wysadzam! Wysadzam!”. Następuje detonacja. – Charli tu Miner! Możesz zameldować do bazy o zakończeniu akcji. Czas 14.55! Odbiór!
Kolejne zagrożenie zostało zażegnane. Wszystko poszło zgodnie z planem i z niebezpiecznego znaleziska pozostał tylko niegroźny złom.
Po wykonanym zadaniu patrol rozminowania ochraniany przez grupę bojową bezpiecznie powrócił do bazy. Ile podobnych wyjazdów pozostało do końca półrocznej misji tego nie wie nikt. Nikt też nie ośmiela się wyrokować. Po prostu trzeba być gotowym. Taka służba saperów z 5 Pułku Inżynieryjnego ze Szczecina.
autor: mjr Sławomir Ratyński
PKW MINURCAT
Komentarze
0