– Zanim na dobre rozkręciliśmy III etap budowy Trasy Północnej, rozpoczęliśmy dokładny monitoring przyrodniczy terenu. To standardowa, ale bardzo potrzebna praktyka. Dzięki niej możemy zidentyfikować chronione gatunki i odpowiednio zabezpieczyć przyrodę. W trakcie trafiliśmy na nie lada przeciwnika – relacjonuje Piotr Zieliński, rzecznik prasowy miasta ds. inwestycji miejskich.
Mowa o rdestowcu, który rozgościł się bez pytania i zagraża rodzimym gatunkom. Robi to w sposób wyjątkowo agresywny – jego kłącza rosną błyskawicznie i potrafią sięgać daleko poza widoczny obszar. Z kłączy wyrastają gęste, wysokie na 2-3 metry pędy. Roślina działa tak, że dusi wszystko, co znajdzie na swojej drodze.
– Na naszym placu budowy rdestowiec zajął już ponad 4,5 tysiąca metrów kwadratowych. Występuje również na terenach przyległych, dlatego działania muszą objąć nie tylko inwestycję, ale też margines terenu wokół. Nie chcemy walczyć z nim tylko punktowo. Potrzebne są kompleksowe rozwiązania – podkreśla Piotr Zieliński.
Informacja o inwazyjnym gatunku trafiła do prezydenta Szczecina, który ma obowiązek przekazać ją do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. To on określi, jakie działania trzeba podjąć.
Możliwości jest kilka, ale żadna z nich nie jest łatwa. Można mechanicznie usuwać roślinę (wykopywać kłącza, wycinać pędy, tworzyć strefy buforowe, usuwać warstwy gleby), albo stosować metody chemiczne – ale tylko ściśle określone i zatwierdzone środki, by nie zaszkodzić ludziom, zwierzętom i reszcie przyrody.
– To wszystko brzmi jak spora operacja i niestety, będzie kosztowna – zaznacza rzecznik prasowy miasta ds. inwestycji. – Ale nie mamy wyjścia. Rdestowiec jest realnym zagrożeniem dla środowiska, a jego obecność to nie tylko wyzwanie przyrodnicze, ale i inwestycyjne.
Komentarze